To nasz ostatni dzień. Dziś zwiedzanie na spokojnie. Na początek metrem jedziemy pod łuk triumfalny. A dalej spacerkiem w kierunku Parc de la Ciutadella. Park jest dosyć spory, więc warto spędzić tu trochę więcej czasu. Dalej znowu docieramy do plaży w Barcelonettcie, z tym że teraz idziemy dalej w kierunku Port Olimpic i Moll de Gregal. I nawet i tu, wśród luksusowych jachtów znaleźliśmy MacDonalda. Smakuje dokładnie tak samo jak w Gdyni czy w Paryżu. Ponieważ nie chciało nam się iść do domu 4km, wsiedliśmy w metro przy Ciutadella Vila Olimpica, by po 1 przesiadce przy Placa Catalunya dojechać pod sam dom.
Warto dodać, że dopóki nie wysiądzie się z metra można się przesiadać do woli. Stąd 1,40€ za bilet na osobę nie wydaje się aż tak drogo.
Wieczorem po kolacji wybraliśmy się na Ramblę żeby godnie pożegnać Barcelonę. Na pewno tu wrócimy, być może na otwarcie Sagrada Familia, które ma nastąpić za 20 lat.
Wydatki:
- pieczywo - 4,00€
- 2 bilety jednorazowe na metro - 2,80€
- 2 cheesburgery - 2,00€
- lody z polewą - 2,80€
- 2 bilety jednorazowe na metro - 2,80€
- pizza - 12,50€
- coca-cola 1l - 2,50€
- 4 pączki donats - 1,89€
- chipsy - 0,98€
- wino Mateus - 3,89€
- napój Sangria - 0,79€
- wino La Encineda - 1,99€
Razem: 38,94€