TEMPERATURA: 8°C
POGODA: pochmurno
Ciężko jest opisać to co się widzi w stolicy państwa, które należy do UE. Prawdziwe zderzenie kultur. Myślałem że najgorsze dzielnice mojego rodzinnego Wałbrzycha to brzydota i bieda... tu jest jeszcze gorzej, porównywalnie z Albanią.
Jadąc z lotniska do miasta mkniemy ładną dwupasmową autostradą, pełno nowych marketów, centrów handlowych.
Wjeżdżamy do miasta i szoook!
Dziurawe ulice, obskurne chodniki, walące się budynki, w większości z płyty betonowej i dużo domów drewnianych z połowy zeszłego wieku. Ludzie ubrani jak u nas na początku lat 90-tych (za duże kurtki, wszyscy ubrani na szaro, nijako).
Ale jedno na pewno im trzeba zapisać na plus... wszystkie auta są nowe, no prawie wszystkie. Państwo zawyżyło kurs po jakim wchodzili do strefy euro więc wszyscy skorzystali na tym. Zarobki też są wyższe niż u nas.
Po śniadaniu i wymeldowaniu się z hotelu idę aleją Gertrudes do pierwszego polecanego punktu - kościołu św. Gertrudy. Szału nie ma. Wracam na jeden z głównych arterii miasta - Brivibas Iela - która biegnie w kierunku starego miasta. Po drodze minąłem planty, katedrę. Na końcu znajduje się okazały plac reprezentacyjny z pomnikiem wolności, przy którym akurat odbywały się międzypaństwowe uroczystości.
Starówkę można zwiedzić w 3-4h, ja miałem cały dzień. Zaglądałem to tu, to tam, wchodząc też do muzeów i na wieżę kościelną, z której widać całą Rygę. Po późnym obiedzie obszedłem wszystko jeszcze raz.
Przez przypadek zauważyłem że w Rydze jest bliźniaczka naszego pałacu kultury - niedaleko dworca kolejowego. Trochę mniejsza, w beznadziejnym otoczeniu, ale jakby klon naszej budowli. Widać Rosjanie obdarowywali kogo popadnie :)
Na lotnisko wracam autobusem nr 22 tuż po 19:00.