TEMPERATURA: 27°C
POGODA: świeci słońce
Po nieco godzinnej jeździe rowerem dojechaliśmy do granic miasta. Skończył się las i w upale trzeba było jechać wzdłuż autostrady. Widząc kolejny czerwony znaczek który skręca w prawo nad morze, decydujemy się jechać za znaczkiem, mimo iż na mapie którą mamy trzeba jechać cały czas prosto.
Po kolejnych 20min i małym błądzeniu dotarliśmy do celu. Już widać morze, skałki, jesteśmy osłonięci od słońca, bo cała trasa przez miasto, przynajmniej na początku, prowadzi przez las. Widać małe zatoczki jachtowe, plaże piaszczyste i pełno plażowiczów. W ogóle wydaje się jakby to był jakiś kurort, ponieważ dużo jest tutaj domków letniskowych.
Klimat Skandynawii nadają na pewno niskie drewniane domki, każdy w innym stylu, kolorowe, i do tego obowiązkowo szwedzka flaga przed domem. Taki lokalny patryjotyzm.
Na miejscu spędzamy blisko 3h, powoli dojeżdżając do centrum miasta, które jak się okazało specjalnie nie jest urokliwe. Z powrotem jedziemy krótszą trasą, ale za to pod górkę.