TEMPERATURA: 21°C
POGODA: świeci słońce
Ok. 12 jadę dalej. Mój kolejny punkt zwiedzania to
Seongsan Ilchulbong, krater wulkaniczny wpisany na listę UNESCO. Odległość 26km pokonałem dosyć szybko, bo było mniej skrzyżowań i ograniczeń prędkości. Na początek zatrzymałem się przed miastem żeby zrobić zdjęcia i kupić coś w sieciówce na drugie śniadanie. Dziś sobota, więc myślałem że pod szczytem będzie duży problem z zaparkowaniem auta, a okazało się że większość turystów przyjeżdża tutaj autobusami, więc miejsce znalazłem bez problemu.
Przed wejściem na teren parku siadłem jeszcze na ławeczce żeby co nieco przekąsić. Zrobić zdjęcia. Zerknąć na mapę i wybrać trasę do kolejnego punktu zwiedzania. Wchodzę o 12:45, cena biletu znowu śmieszna - ₩2.000, czyli 7 PLN.
Z daleka Seongsan wygląda jak wzgórze zamkowe, a jest to nietypowy stożek wulkaniczny. Powstał mniej więcej 5000 lat temu. Jego wysokość wynosi 180 metrów, a jego krater ma około 600 metrów średnicy i 90 metrów głębokości (od krawędzi do dna krateru).
Jest osobna ścieżka wchodzenia oraz schodzenia, dzięki czemu nie ma korków. Mi wejście zajęło ok. 10min, ale niektórzy Koreańczycy po drodze umierali, a na górze wyglądali jakby przebiegli maraton. Z góry nie widać całego piękna tego miejsca, dlatego dołożyłem w albumie zdjęcie z lotu ptaka, żebyście mogli sobie uświadomić wyjątkowość tego miejsca.
Po zejściu na dół wszedłem zatrzymałem się jeszcze przy lokalnych punktach gastronomicznych, żeby spróbować miejscowych specjałów. Na początek paluszek rybny nadziany na patyk, polany ostrym sosem. Koszt ₩3.000. Pyszny, do tego "Potatoe hotdog" - parówka na patyku obtoczona ciastem ziemniaczanym i zanurzona we frytkach, polana ketchupem. Koszt ₩3.500. Najedzony jadę dalej.