TEMPERATURA: 6°C
POGODA: pada deszcz
Jak pisałem wcześniej wieczory są chłodne. Po popołudniowym zwiedzaniu na godzinkę wpadłem do hotelu by się przebrać na wieczór oraz napić się gorącej herbaty (z liści drzewa, które rośnie w Korei oraz imbiru).
Powoli robi się szarówka. Z hotelu metrem nr 5 podjechałem do stacji Dongdaemun, a następnie metrem nr 4 do Namdaemun Market. Podróż trwała niecałe 15min. Niestety jak wyszedłem z metra zaczęło kropić, a później lekko padać.
Ulica na której znajduje się targ to naprawdę niezliczona ilość budek ze street food'em. Wszystko przygotowywane na bieżąco, tanio i smacznie. Na początek zjadłem szaszłyk z kurczaka z warzywami. Miał kosztować ₩2.500, ale z uwagi na brak mojego zainteresowania Pan krzyknął gdy odchodziłem ₩1.500, no i jak miałem się nie zgodzić. Szaszłyk duży, 6 kawałków mięsa, można się najeść. Do tego na stoisku obok kupiłem tutejszy specjał - słodkie wafle z kremem serowym (żółty ser przerobiony na płynną konsystencję). Koszt ₩3.500. Taki sobie, poplątanie słodkiego i kwaśnego. Byłby lepszy z polewą, ale się skończyły.
Podziemnym przejściem przeszedłem z Namdaemun do bramy Sungnyemun, części dawnych fortyfikacji miejskich. Niestety nie można podejść bliżej pod bramę bo straż pilnuje tego miejsca (nie wiem dlaczego?). Niestety rozpadało się na dobre. W deszczu doszedłem do City Hall, chwilę postałem, jak przestało padać i tylko lekko pokropiło udałem się w kierunku Placu Gwanghwamun. Liczyłem na fajne zdjęcia nocne ale pogoda zrobiła mi psikus.
Do hotelu wróciłem drogą przez centrum dzielnicy Insa-dong, wyludnionej przez pogodę. Zrobiłem zakupy na kolację i śniadanie w pobliskim markecie i po 22 położyłem się spać. Jutro powrót do domu.