TEMPERATURA: 27°C
POGODA: świeci słońce
TBILISI (ge. თბილისი)
Dotychczasowa jazda autem po Gruzji nie sprawiała mi zbyt wiele problemów... do czasu wjazdu do stolicy. Tam gdzie jeszcze na asfalcie były pasy było w miarę ok. No może poza skakaniem z pasa na pas. Ale bliżej centrum gdzie asfalt był świeży, po remoncie, to już była magia... w sumie pasów powinno być 3, a aut w rzędzie na światłach stoi 5. Jedno tylko trzeba przyznać... może Gruzini jeżdżą lekko mówiąc niecodziennie, ale za to nie pchają się na siłę. Jak ktoś ich nie wpuści, grzecznie albo starają się objechać i spróbować jeszcze raz, albo hamują i wjeżdżają za.
Po dojechaniu po hotelu musiałem chwilę poczekać aż skończą sprzątać pokój, nie spodziewali się że będę punkt 14:00. Po odświeżeniu obiad w pobliskiej restauracji Old Tbilisi. Tanio, smacznie. Potem wspinaczka na wzgórze św. Eliasza do
Cerkwi Cminda Sameba (inaczej Cerkwi Sobotu Trójcy Świętej), skąd rozpościera się super widok na stare Tbilisi. Szkoda tylko że wewnątrz tego zabytkowego kościoła nie można robić zdjęć - jest sporo osób które pilnuje. Kościół wcale nie jest stary, jego budowę zaczęto w 1995 roku.
Niedaleko soboru jest Pałac Prezydencki, a pod nim park Europejski. Tutaj też znajduje się wyciąg linowy na wzgórze, na którym jest
Twierdza Narikala. Zanim wjechałem na szczyt, wstąpiłem do pobliskiej Cerkwi Metechskiej, przed którą stoi pomnik Wachtanga Gorgasalego, wg. legendy założyciela miasta.
Wjazd na górę kosztuje niedużo - 5.00 GEL. Obowiązkowo trzeba kupić kartę magnetyczną którą się doładowuje. Działa także na wszystkie środki komunikacji.
Przy twierdzy można usiąść na jednej z kilku kafejek, na kawę lub jak ja na lokalne piwo. Niestety oprócz samego piwa płacimy też za widoki. W tym wypadku 8.50 GEL. Drogo. Ale cóż... jest ładna pogoda, i pewnie wychodzą z założenia że turystów stać.
Do hotelu wróciłem piechotą, myląc drogę. Przeszedłem dookoła najstarszą część dzielnicy Avlabari, gdzie znajduje się także stacja metra, z licznymi barami (w których kupuję kilka smakołyków na kolację). Padam szybko. Bo już o 21.