TEMPERATURA: 27°C
POGODA: pochmurno
Transfer z lotniska do hotelu zajął trochę czasu przez korki. Dostałem pokój na 3p, duży, czysty. Po odświeżeniu idę na stację kolejową, sprawdzić bilet do Agry. Niestety musiałem zmienić plany. W dzień wylotu do Indii - przewoźnik anulował mi lot na trasie Jaipur - Agra. Trasę tę będę musiał pokonać pociągiem. Jeszcze w Delhi manager hotelu pomógł mi z kupnem biletu. Wszytko jest ok.
Spokojniejszy idę na pobliską stację metra i za 6.00₹ jadę do Chandpole (ostatnia stacja - kolejne dwie są w budowie), położonej tuż przy bramie prowadzącej do zabytkowej części miasta - zwanej Pink City. Fasady budynków odnowione i pomalowane na ten sam kolor. Czyściej niż w Delhi.
Jest już późno, więc zdecydowałem się tylko wejść do muzeum astrologicznego Jantar Mantar - koszt biletu 200.00₹. Szkoda że przyrządy nie są opisane.
Po wyjściu trzeba było coś zjeść. Miałem upatrzoną restaurację Hawk View, z widokiem na okolicę oraz fort powyżej miasta. Chciałem się przejść te 600m ale przyczepił się do mnie starszy Pan, który rikszą chciał mnie koniecznie tam dowieźć. I nie chciał jakiś niebotycznych sum - ledwo 10.00₹. Zgodziłem się, bo widziałem że ciężko mu się zarabia przy tuk-tukach, a swoje lata jegomość już miał. Po dowiezieniu na miejsce dałem mu więcej, wszystkie drobne jakie miałem.
Na obiad zamówiłem potrawę typową dla Jaipuru - Mutter Masala, z zielonym groszkiem. Dobrze doprawiona, średnio ostra. Do tego ryż. Za posiłek zapłaciłem 420.00₹ razem z sokiem.
Na koniec poszedłem zobaczyć słynny Pałac Wiatrów - Hawa Mahal. Robi wrażenie. Do hotelu wracam już po zmroku tuk-tukiem za 80.00₹ po ostrym targowaniu.
Jestem w tym coraz lepszy. Z centrum gdzie byłem do hotelu w części Bani Park jest ok. 3,5km, więc ta 100 to normalna cena. Wszyscy których pytałem chcieli jechać ale za cenę dla białasów - czyli 200 :) Inna sprawa że po dotarciu na miejsce kierowca chciał dodatkową kasę na paliwo :) Przyzwyczaiłem się że tutaj to norma, zawsze za coś trzeba dopłacić (z tym że ja nie miałem zamiaru).