Do Gibraltaru dojechałem o 6, jadąc bocznymi drogami. Ewa całą noc przespała na tylnym siedzeniu. Ja pokimałem z 2h. Później na ulicy zrobił się gwar. Okazało się że tu czas znowu trzeba przestawić na nasz i o 8 była tak naprawdę 9-ta.
Na śniadanie trafiliśmy do fajnej knajpki przy Food Market, tuż przed bramą wejściową na starówkę. Wcześniej wymieniłem w kantorze euro na funty. 1€ = 0,85£.
Śniadanie nas kosztowało 3,50£ za osobę. Ceny porównywalne jak w strefie euro, może nawet tańsze. Na pewno benzyna tańsza, bo za 1 litr BP95 płaciłem 0,89£.
Po śniadaniu i zabookowaniu hotelu na dzisiejszą noc koło Sevilli ruszyliśmy na podbój Gibraltaru. Ponieważ zawsze nas interesuje przede wszystkim przyroda, cały dzień spędziliśmy na chodzeniu po skałach. Oczywiście w przenośni...
Koło zamku kupiliśmy bilet za 1£ / os dzięki któremu można było przejść cały Gibraltar na piechotę. W sumie był to bilet za odwiedzenie punktów widokowych. Większość leniwych turystów jeździ po Gibraltarze busami lub taksówkami, my woleliśmy zażyć trochę świeżego powietrza. Dostaliśmy mapę z trasą i faktycznie jak widać na fotkach ją przeszliśmy. Na oko wydaję się to z 5-6km.
Jedynym punktem którego nie zrealizowaliśmy był zjazd kolejką z góry na dół. Niestety wiało tak że wyciąg był zamknięty.