Po poprzedniej nieprzespanej nocy po prostu chciałem się wyspać, ale z uwagi na wydatki powoli kończyły nam się pieniądze. Musieliśmy znaleźć coś taniego. I okazało się że jest hotel niedaleko Sevilli i nie będziemy musieli zapłacić fortuny. Dojazd dosyć prosty, tym bardziej że w tym mieście są tylko 2 hotele, dobrze oznaczone przy głównej drodze.
Po przyjeździe poszliśmy na miejscowy ryneczek żeby coś zjeść, i była otwarta tylko 1 knajpka. Nikt nie mówił po angielsku, a mój zapomniany hiszpański jest słaby, ale jakoś się dogadaliśmy. Pani zrobiła mi najlepsze Fajitas de Polo jakie kiedykolwiek jadłem.