Po całym dniu jazdy i zwiedzania, głodni, dojechaliśmy do Ulcinj. Na początku był lekki problem z koordynacją w terenie, ponieważ na nawigacji nie po raz pierwszy były błędy. Niektórych ulic nie było. Ale jakoś z pomocą miejscowego Czarnogórca, który mówił po polsku daliśmy sobie radę.
Auto zostawiliśmy przy supermarkecie na ulicy 26 Novembra, głównego bulwaru w kierunku zatoki, gdzie jest popularna mala plaza. Po drodze minęliśmy sporo barów, restauracji. Co chwilę stawaliśmy żeby sprawdzić menu i ceny. W końcu zatrzymaliśmy się przed jedną z nich, ponieważ wydawało nam się że potrawy są opisane także po polsku. I faktycznie. Zagadną do nas miły Albańczyk, jak się okazało bardzo dobrze mówiący w naszym języku. Dzięki niemu zjedliśmy wyśmienite tradycyjne potrawy za 12€ z napojami.
A później... najedzeni zeszliśmy jeszcze kawałek w dół nad zatokę, poszliśmy przejść się na twierdzę i z powrotem do hotelu się wyspać. W końcu jutro też jest dzień.