Dziś jedziemy pociągiem do Sztokholmu. Bilety mamy na pociąg o 9:09, stąd wstajemy już o przed 7 aby się wyszykować. Kąpiel, śniadanie, robienie kanapek, pakowanie torby i wózka z rzeczami dla małej i w drogę.
Pociąg przyjeżdża punktualnie. Podchodzimy do koduktora żeby nam pomógł znaleźć przedział dla wózków. Trochę spanikowany biegał między wagonami, aż w końcu nam znalazł miejsca. Usadowiliśmy się wygodnie, zabawiamy małą, żeby podróż minęła szybko.
W każdym składzie pociągu są tylko 2-3 wagony z przedziałami dla wózków, więc jak na jednej ze stacji wsiadły jeszcze 3 os z wózkami, to się zrobił problem. Panie musiały stać przy wózkach, żeby im nie latały, i widać było że są niezadowolone... a my sobie siedzieliśmy w najlepsze.
Po godzinie byliśmy już na stacji w Sztokholmie. Duża. I do tego w remoncie. Prawdziwy galimatias. Mimo iż miałem mapę w przewodniku przyznam się że pierwszy raz straciłem orientację w terenie. Po 15min w końcu trafiliśmy do McDonalda, i juz wiedziałem gdzie jestem.
Kawa, przebieranie małej, i idziemy pod Stadshuset. Ładnie położony nad kanałem, ze złotymi zdobieniami. I do tego chyba szczęście nam sprzyja, bo pogoda robi się coraz ładniejsza.... słonko wychodzi i robi się ciepło.
Idziemy dalej na wyspę Riddarholmen, z której także jest piękny widok na Stadshuset. Powoli zagłębiamy się w Sztokholmską starówkę. Przechodzimy przez okazały plac przy Birger Jarls Torg, mijamy kanał oddzielający wyspy i już jesteśmy na na Gamla Stan. Dochodzimy do Mynttorget, przy którym wznosi się pałac królewski (Kungliga Slottet). Jest pełno turystów, choć nie aż tyle żeby mieć trudności w poruszaniu się z wózkiem. Mała siedzi cichutko w nosidełku i się rozgląda. Wchodzimy na reprezentacyjną ulicę Västerlånggatan, pełno sklepów z pamiątkami, restauracji i kawiarni. Idziemy pod górę w kierunku Stor Torget, i dalej na Slottsbacken, czyli zaplecze pałacu. Stoi tu okazała katedra Storkyrkan.
Schodząc w dół w kierunku Skeppsbrokajen (promenada) zaczęła nam usypiać nasza niunika. Więc trzeba było zrobić małą przerwę na karmienie, był czas aby rozkoszować się świecącym słońcem, i krajobrazem Sztokholmu. Po 20min ruszamy dalej na wyspę Skleppsholmen po przeciwnej stronie kanału. Mała śpi, więc możemy spokojnie pospacerować... Wyspę obeszliśmy prawie dookoła, zanim Eliza się obudziła. Znowu mała przerwa na przewijanie, karmienie. My także robimy się coraz głodniejsi. W końcu już prawie 14-ta.
Wracamy na Gamla Stan tą samą drogę którędy już szliśmy. Szukamy niedrogiej restauracji. Trafiamy na Stora Nygatan, gdzie w Pizzerii Ewa zamawia pizzę kebab a ja Lasagne. Była tak duża że oboje byśmy się najedli, dlatego większość pizzy bierzemy na wynos na kolację. Łącznie z herbatą płacimy 195 SEK (ok. 94 PLN). Mamy jeszcze blisko 1,5h czasu do odjazdu pociągu, więc spacerujemy dalej uliczkami Gamla Stan. O 16:30 idziemy w kierunku stacji kolejowej. Siadamy jeszcze na 15min na ławce, by rozkoszować się ładną pogodą.
20min przed odjazem pociągu jesteśmy na peronie 14, skąd odjeżdża nasz pociąg. Na niecałe 10min przed odjazem zmieniają nam peron. Biegiem lecimy przez główną halę dworcową na nowy peron, który był obok, ale przez remonty trzeba nadłożyć drogi. Wsiadamy do pociągu 3min przed odjazem. Na szczęście nie musieliśmy szukać odpowiedniego przedziału na wózek, był przed nami :)
Podsumowując. Zwiedziliśmy całkiem dużo jak na spacer z małym dzieckiem, choć dużo mnej niż zakładałem. Niestety Sztokholm jest tak duży że 1 dzień to za mało. Trzeba znowu będzie polować na tanie bilety, choć pewnie przylecę tu następnym razem sam, bo żonie nie podoba się Skandynawia.