Z domu wyjechaliśmy zaraz po 6 rano. Szybko przemknęliśmy obwodnicą trójmiasta, a następnie A1 do Torunia. Ponieważ to sobota więc mniejszy ruch będzie na krajowej 10-tce, stąd decyzja żeby jechać trochę dłuższą trasą. Do Warszawy dojechaliśmy w 4,5h. Niestety. Przed wjazdem do stolicy korek na co najmniej 4km. Remontują ulicę wlotową od strony Gdańska.
Po 1h w końcu dojechaliśmy do ostatniej stacji metra w Młocinach. Tu zostawiliśmy auto na parkingu, trochę postaliśmy przy automacie gdzie kupuje się bilet na metro (koszt 3,60 PLN, jakby nie mogli dopisać jaki bilet na metro obowiązuje) i po 20min jazdy już byliśmy w centrum.
Wysiedliśmy na stacji Arsenał, skąd już tylko krok na plac zamkowy. Głodni wstąpiliśmy jeszcze do KFC, a dopiero później spacerem doszliśmy do starówki.
Ostatni raz byłem w Warszawie w 1994 roku, więc mało co pamiętam. Byłem jeszcze wtedy w szkole podstawowej. Na pierwszy rzut oka widać że nasza stolica wcale nie odstaje od innych europejskich metropolii. Jest ładny deptak (Krakowskie Przedmieście), pełno restauracji i kawiarni. To samo co zagranicą!
Ponieważ nie mieliśmy aż tak dużo czasu (zaplanowaliśmy czas do 15:30), przeszliśmy się właśnie Krakowskim Przedmieściem, następnie na plac defilad i pod pomnik nieznanego żołnierza, z powrotem pod zamek, przez stary rynek, dookoła barbakanu, i już trzeba było wracać na stację metra.
Wracając zaplanowaliśmy 1h na korki, ale przed nami jechał gość z Torunia, który miał CB Radio, jak zauważyłem że skręca tuż przed korkiem w lewo pojechałem za nim. I tak bocznymi drogami w 10min byliśmy już na wylotówce na Trójmiasto. Szkoda że nie było takiego "zająca" jak wjeżdżaliśmy do stolicy...