TEMPERATURA: +18°C
POGODA: świeci słońce
Wstaliśmy o 8:00, przez okiennice ciemno w pokoju, ale po ich otwarciu widzimy jak wschodzi słońce. Temperatura tylko +5°C. Ale na dziś zapowiadają ok. +18°C. Pierwsze co mi się rzuca na myśl, to czy samochód jest cały.
Historia z parkowaniem. El Puerto de Santa Maria to stare miasto, z dużą ilością ulic jednokierunkowych, a nasz apartament leży po środku tej starówki. Więc nie ma możliwości parkowania przy posesji. Wczoraj sporo krążyłem po uliczkach żeby coś znaleźć wolnego. Koło kościoła na ulicy San Sebastian jest duży plac po wyburzonym budynku, zaczepił mnie miły żul i zaoferował pilnowanie auta na placu za 3.00€. Z ochotą na to przystałem, bo auto mam tylko 350m od mieszkania. Rano poszedłem sprawdzić co z autem. Stoi. A żul śpi :)
Jest 10:30. Mała ma pierwszą drzemkę. Jak się obudzi idziemy zwiedzać miasto, w kierunku portu jachtowego, z którego słynie to miasto. Jak się później okazało, nie tylko. Tu jest hotel w kościele, nazywa się Hotel Monasterio de San Miguel.
O 12:10 słońce jest już w pełni, idziemy promenadą do Puerto Cherry (portu jachtowego ok. 3km za miastem). Do 14:15 doszliśmy prawie pod sam port jachtowy, ale go nie zobaczyliśmy. Droga rowerowa którą szliśmy biegła powyżej portu i nie było jak zejść na dół. A ponieważ do tego mała nam zaczęła marudzić, postanowiliśmy wracać. Może uda nam się zjeść obiad jak zaśnie?
No i się udało. Poszliśmy do restauracji przy promenadzie. Menu del Dia za 10.00€ od osoby. Na pierwsze danie zamówiliśmy zupę Gaspacho, a na drugie ja kurczaka z frytkami, Ewa steki ze świni z frytkami. Do tego sok, herbata i kawa. Deseru już nie mieli, więc zrezygnowaliśmy.
Do domu wróciliśmy o 17:10. Niestety dla mnie to nie koniec chodzenia. Ponieważ auto stoi w takim miejscu że nie warto go ruszać, a nam brakuje pampersów, więc muszę iść 2,3km do Lidla na piechotę. Właśnie wróciłem i padam na twarz...