TEMPERATURA: +5°C
POGODA: świeci słońce
Pociąg dojechał o czasie. Na początek idę do informacji turystycznej (jest w budynku stacji kolejowej) po mapę miasta (darmowa). Stacja położona jest przy wschodniej części jeziora. Na wprost wyjścia z budynku są schody, dzięki czemu skróciłem sobie trochę drogi do centrum. Okazało się że centrum jest malutkie, stąd szybka decyzja aby wjechać kolejką na pobliski szczyt Chantarella. Koszt 12 CHF (ok. 41 PLN). Cała podróż trwa jakieś 5min. Większość podróżnych jedzie jeszcze wyżej z nartami, ja wysiadam na stacji pośredniej. Robię kilka fajnych zdjęć miasta z góry, także jadących wagoników kolejki. Z powrotem do miasta mam mniej więcej 20min spacerem. Powoli schodzę w dół, rozkoszując się pogodą, widokami...
W centrum obowiązkowo kupuję 2 widokówki (zbieram je). Koszt jednej to 1,20 CHF. Sprawdzam ceny obiadów. Drogo. Najtańszy jaki widziałem to 55 CHF. I to jeszcze nic specjalnego. No ale przecież to międzynarodowy kurort. Tu wszystko musi być droższe!
Idąc w dół widziałem że na zamarzniętym jeziorze zbudowano tor do gonitwy konnych po lodzie. Idę w dół się temu przyjrzeć. Niestety mylę ulice i zamiast iść w dół, idę w prawo, w kierunku St. Moritz Dorf. Ale dzięki tej pomyłce mam inną fantastyczną panoramę na miasto. Po drodze usiadłem sobie na ławce i relaksowałem się w słońcu. Do odjazdu pociągu mam jeszcze blisko 1,5h , stąd nigdzie się nie śpieszę.
Wracam na stację ok. 40min przed odjazdem. Oglądam jak podstawiają pociągi. Spotykam także 4 dziewczyny z Indii. Robimy sobie na wzajem zdjęcia. Będziemy jechać tym samym wagonem. Pociąg odjeżdża o czasie. Jak w Szwajcarskim zegarku.