TEMPERATURA: 13°C
POGODA: świeci słońce
Rano wstałem pierwszy, czyli normalnie o 6 jak co dzień (tutaj jest już 7). Po wczorajszych przeżyciach związanych z lotem dziewczyny pospały jeszcze blisko godzinę. Zjadłem po cichu śniadanie, no i stojąc na balkonie mogłem upajać się widokiem morza, tureckiego miasta Bodrum oraz wyspy Kalymnos.
Dzięki uprzejmości Eleni, właścicielki apartamentu, która zawiozła mnie wczoraj wieczorem do B supermarket (umiejscowienie na mapie w następnym wpisie), mieliśmy już produkty na śniadanie. Grecy są bardzo uczynni... nie uprzedzając faktów... do czasu :)
Po śniadaniu i rozpakowaniu idziemy zwiedzić najbliższą okolicę. Mimo iż plażę widzimy z okien pokoju, to jest ok. 600m. Lámpi to takie przedmieście stolicy, do której jest ok. 2,5km. Jedna główna droga ze ścieżką rowerową. Podobno jest tutaj jedna z najładniejszych plaż na wyspie (ale jest brudna od przypływów). Jedyne co nam się spodobało to widok na tureckie wybrzeże.
Obok apartamentu jest zagajnik, gdzie wypasają się krowy, kozy, są inne zwierzaki. Mała jest wniebowzięta.