Zwiedzanie miasta

TEMPERATURA: 23°C
POGODA: świeci słońce

Rano wstałem o 7, mimo iż zegarek miałem nastawiony na 7:30. Po cichutku opuściłem pokój, który dzieliłem z 2 innymi osobami. W nocy było cicho więc się wyspałem. Po porannej toalecie, korzystam z ogólnodostępnej kuchni, gdzie robię sobie śniadanie. Pociąg do Kopenhagi mam o 8:53. W kierunku stacji wychodzę zaraz przed 8 rano.

Do Kopenhagi dojechałem pociągiem o 9:30 (podróż z Malmö trwa 40min). Świetna pogoda umożliwiła podziwianie cieśniny Øresund. Po wyjściu z zabytkowego dworca kolejowego idę w lewo do informacji turystycznej po mapę miasta. Przy okazji w kawiarence kupuję kawę na wynos za 32 DKK.

Pierwszy budynek zabytkowej Kopenhagi jaki rzuca się w oczy to Park Rozrywki Tivoli z okazałym wejściem. Tuż za nim znajduje się Ratusz (gdzie akurat trwały przygotowania do ślubu). To tu zaczyna się stare miasto, gwarne, pełne turystów. Idę zabytkowymi uliczkami, każda jest inna a jednak spójnie do siebie podobne. Przechodzę przez plac Nytorv i kieruję się nad słynne kopenhaskie kanały. Tuż przy placu Hojbro stoi Christiansborg Palace (wyspa zamkowa). Zamiast iść utartym szlakiem (ulica Komagnistraede) idę wzdłuż kanału (ulica Havnegade). I tak i tak można dojść do miejsca, z którego słynie miasto - zabytkowego Nyhavn. To tutaj zaczyna się serce miasta, to tutaj w restauracjach ceny sięgają zenitu, to tu turyści robią miliony zdjęć, i to stąd rozpoczynają się rejsy po Kopenhadze.

W Nyhavn spędziłem blisko godzinę, patrząc na przepływające jachty i robiąc zdjęcia. Po środku kanału jest most zwodzony, który podnoszony jest ręcznie (miałem okazję widzieć jak przepływa pod nim jacht).

Za Nyhavn jest filharmonia i deptak Amaliehaven. Idąc nim nawet nie zauważyłem że zbliża się 12. A to właśnie o tej godzinie odbywa się na pobliskim placu (przed Amalienborg Palace) uroczysta zmiana warty. Gdyby nie to że na plac biegli turyści, przeszedłbym obok. A tak przez przypadek zaliczyłem w kolejnej stolicy tę uroczystość.

Od placu do cytadeli pozostało mi tylko 600m spaceru. Nie licząc pomnika syrenki, to najdalej na północ wysunięta atrakcja stolicy z kategorii "Must See!". Oczywiście przy syrence było tyle turystów że ciężko było zrobić fajne zdjęcie. Ale przynajmniej było wesoło, jak jeden z turystów się poślizgnął na skale i wpadł do wody.

Powoli wracam w kierunku Nyhavn i dalej do mojego hostelu, zrzucić plecak. Szybkie zameldowanie, odświeżenie, obiad... i pośpiesznym krokiem z powrotem nad kanał, na rejs statkiem. Koszt tylko 38 DKK za godzinny rejs. Prawie jak za darmo. Kopenhaga widziana z kanałów wygląda jeszcze bardziej uroczo!

Ostatnim punktem zwiedzania na dziś jest wyspa Christianshavn. Przypomina ona Amsterdam, gdzie nad kanałami tętni życie kulturalne i towarzyskie. To także na tej wyspie znajduje się Państewko CHRISTIANIA, nie uznawane przez władze. Z ciekawości chciałem wejść na jego teren, ale widok gości handlujących koksem w zaułku, skupionych oczu na moim aparacie (ludzie tam znajdujący się nie życzą sobie zdjęć) mnie zniechęciło i skutecznie odstraszyło, szczególnie że zbliżał się wieczór.

Po aktywnym dniu około 19:30 byłem z powrotem w pokoju. Na oko przeszedłem dziś 16km. W pokoju poznałem kolegę z Cardiff - Marka, który bawił w Kopenhadze od czwartku. Pogadaliśmy o Polsce, Polakach, życiu w Walii. Opowiedziałem mu o moich wrażeniach z wizyty w mieście i Christiani. O dziwo właśnie się tam wybierał (wrócił po 3h cały i zdrowy). Padam na twarz. O 21 idę spać.

Zdjęcia (143)

Komentarze (8)