TEMPERATURA: 21°C
POGODA: świeci słońce
Praktycznie całą noc nie spałem, taka była obok w barze zabawa. Szkoda że nikt w opiniach tego nie opisał. Postanowiłem zmienić zakwaterowanie, na takie w cichszej lokalizacji. Przeprosiłem właściciela obiektu... opowiedziałem jak się ma sytuacja, mimo oporów zrozumiał i nie obciążył mnie za wszystkie noc, a tylko za pierwszą wykorzystaną.
O 10:00 niby miał być darmowy wstęp do zamku, więc z hostelu wyszedłem już o 9:15, żeby zająć sobie kolejkę. Przeszedłem przez Plaza Mayor, które władze miasta szykowały na imprezę otwartą. Po kolejnych 10min byłem już pod wejściem do zamku. Na początek kontrola osobista... i tu szok. Informacje podane na stronie zamku są nieścisłe. Wstęp jest płatny - 11.00€. Uznałem że mimo to warto tam wejść. Pałac jest większy od tego w Wersalu i ma bogatsze zbiory malarstwa. Szkoda tylko że nie można robić zdjęć w wewnątrz (pełno tajniaków którzy pilnują przestrzegania zaleceń). Mi udało się zrobić jedno przed wejściem, jak się obróciłem już stała przy mnie babka z ochrony... kazała schować aparat i tyle ze zdjęć.
Po wyjściu z zamku przez przypadek trafiłem na uroczystą zmianę warty (nie to co węgierska). Nigdzie nie było napisane że zaczyna się o 11:15. Potem to już tylko szukałem kafejki żeby skorzystać z Wi-Fi i zabookować hotel. Wybrałem Ibis koło Plaza del Torros. Cena 29.00€ za dobę bardzo przystępna. Pokój mam dla siebie i mogę się wyspać.
Na miasto wracam po drzemce. Jadę metrem do stacji Banco de España, skąd najbliżej jest do muzeum Prado. Ustawiam się w kolejce już o 16:30 (wcześniej wskoczyłem do Burger Kinga na przeciwko). Byłem i tak 5-ty. Do muzeum była taka kolejka że na 10min przed wejściem ochrona zaczęła informować tych na końcu że na darmowy bilet się nie załapią. Dziś na pewno była dużo dłuższa niż wczoraj.
Muzeum ma podobno zbiory wartości zbliżonej do tych z Luwru. Najbardziej interesowały mnie dzieła poświęcone odkryciom, bitwom i królom Hiszpańskim. Szkoda że na to wszystko jest tylko 2h.