TEMPERATURA: 23°C
POGODA: świeci słońce
Wczoraj wracając z muzeum Prado wstąpiłem jeszcze do Carrefour Express. Zrobiłem zakupy i na kolację i na śniadanie. Wczoraj obszedłem większość ciekawych miejsc, stąd dziś pozostały mi parki oraz nabrzeże rzeki - wyśmiewanej nawet przez mieszkańców stolicy (dlatego że specjalnie przerabiano mały strumyk, by w mieście był reprezentacyjny most koło pałacu królewskiego).
Po śniadaniu przeszedłem kawałem piechotą na Plaza del Torros. Imponująca architektura areny corridy. Wsiadam w metro. Drugim punktem dnia był park Retiro. Ale nigdzie mi się dziś nie śpieszy, stąd wysiadłem ok. 1,5km przed parkiem i spacerem przeszedłem tę nieznaczną odległość. Przy okazji zobaczyłem jak toczy się życie w Madrycie w dzielnicy która nie jest centrum turystycznym.
W parku w środku dnia (byłem koło 11) było dosyć tłoczno. Sporo miejscowych, choć większość to turyści. Zakochani pływali po jeziorku. Przybysze z afryki, którzy sprzedają "badziewka" oraz wyroby skórzane bawią się z Policją w ganianego... sporo osób odpoczywa na ławkach, ciesząc się słońcem, pozostali spędzają czas na kawie i ciastkach. Sielankowy pejzaż.
Park jest dosyć spory, bo jego przejście zajęło mi blisko 2h. Zgłodniałem. Stąd idąc w kierunku Plaza Mayor zerkałem na menu wystawione przy ulicach, szukając czegoś smacznego na obiad. O dziwo im bliżej centrum tym "menu del dia" było tańsze. Na początku ceny były powyżej 15.00€ i nic ciekawego w menu, a przed samym wejściem w podcieniach już za 10.00€. Ja wybrałem restaurację polecaną w tripadvisor. Menu za 11.00€. Zupa ala nasz rosół, z tym że oprócz klusek było jajko oraz warzywa. Smaczna. Na drugie patatas (czyli ichnie frytki), surówka oraz nogi indyka marynowane w winie. Wszystko polane dipem. Mięso rozpływało się w ustach. Na koniec w cenę wliczona kawa (ale już deser nie).
Obiad zajął mi blisko godzinę. Przy okazji sprawdziłem pocztę. Po 14:15 spacerem udałem się na wzgórze położone po prawej stronie od pałacu, gdzie umiejscowione są egipskie obeliski. Oprócz fantazyjnej budowli, można podziwiać cudowny widok pałacu i ogrodów położonych poniżej. Idealne miejsce do robienia zdjęć. Niedaleko jest stacja kolejki linowej, ale niestety w zimie kolejka jest zamknięta w tygodniu.
Po spacerze nad rzeczką, już metrem (nogi już ostro mnie bolały... na oko przeszedłem już dziś ok. 13-14km) udałem się na stadion Realu Madryt - Estadio Santiago Bernabeu. Wejście dosyć drogie - 19.00€. Trudno oceniać czy warto, czy nie. Real to historia piłki nożnej, a jako że jestem byłym piłkarzem (grałem dawno temu nawet w 1 lidze) piłka to mój żywioł. Do tego można było spotkać graczy tego klubu (widziałem Isco). Cała trasa w około stadionu zajmuje 2h. Wejść można wszędzie, nawet do szatni graczy, do saloniku VIP. Na koniec można sobie zrobić zdjęcie z wybranym graczem - ja mam z Cristiano Ronaldo. Koszt przemilczę... :)
Wychodząc ze stadionu było już ciemno. Wracam padnięty do hotelu, po drodze wysiadając koło Carrefour Express, by znowu zrobić zakupy na jutrzejsze śniadanie oraz drogę.