TEMPERATURA: 17°C
POGODA: świeci słońce
Wczoraj do hotelu dotarłem po godzinie 21. Przejechałem przystanek na którym miałem wysiąść, wracając do centrum poszedłem za daleko, a jak już byłem prawie pod hotelem, to pomyliłem uliczki. Za to poznałem kolegę Michała, z którym umówiłem się na chodzenie po Levadach na poniedziałek. Spać poszedłem o 23.
Poranek zgoła inny od tego polskiego. Jest 8 rano, tu ciemno. Na śniadanie schodzę jako pierwszy. Wszyscy pozostali schodzą dopiero w okolicy 9, jak się robi widno. Śniadanie jak we Włoszech... czyli na słodko.
Po śniadaniu zabieram ulotki z hotelowej recepcji i idę na spacer po starówce, na której znajduje się także i mój hotel. Na początek idę ulicą Avenida Arriga (przy tej ulicy jest zlokalizowana informacja turystyczna, skąd zabieram mapę miasta i wyspy). Wszędzie jest czysto, zielono, pachnąco, wilgotno. W końcu już jest 17°C. Sporo starszych osób już siedzi w kawiarenkach lub na ławeczkach koło kościoła Se i czyta gazety. I tutaj na niektórych budynkach widać kafelki Azulejos, które wszyscy fotografują. Zaraz obok jest ogród botaniczny, za którym zaczyna się szlak podchodzący pod zamek.
Następnie wdrapuję się pod zamek, gdzie robię sobie przerwę na odpoczynek. Cudne widoki. I do tego piękna słoneczna pogoda. Po wizycie w zamku i zejściu do miasta udałem się w kierunku ratusza (ulicą Rua da Carreira). Budynek stoi przy malowniczym placyku, na którym pełno jest zielonych klombów. Zaraz na kolejnej ulicy jest instytut wina Madeira. Skręcając dalej w prawo idąc w dół ulicą Rua de Janeiro dochodzi się do placu Praça da Autonomia (położonego nad samym oceanem), który akurat jest w przebudowie. Tuż obok znajduje się jeden z bardzo znanych targów - Mercado dos Lavradores, na którym handluje się rybami, owocami, kwiatami. Jednym słowem kwintesensja wyspy. Przechodząc kawałek dalej dochodzę do kolejki linowej - Teleferico, która dowozi turystów na szczyt góry Monte (ogród botaniczny, kościół Igreja do Monte, Carros de Cestos czyli zjazd drewnianymi saniami ulicami w dół miasta oraz początek tras po Levadach). Po krótkim zastanowieniu kupuję bilet tylko w 1 stronę (koszt 10.00€). Jak wrócę na dół? To się jeszcze okaże!