TEMPERATURA: 18°C
POGODA: świeci słońce
Po przejechaniu kilku kilometrów parkuję auto na poboczu, przepisowo, przed zakazem parkowania, oszczędzając tym samym kilka euro na parkingu. Zejście do miasta zajmuje mniej niż 10min. Na początek dochodzi się do tarasu, przy którym stoi kościółek, i z którego widać główną ulicę schodzącą w dół do portu. Miasteczko sprawia wrażenie jakby było wciśnięte w wąwóz. Po jednej stronie na zboczach są domki i widać pieszych idących szlakiem przez góry z Riomaggiore, a z drugiej zaś strony winnice.
Przy głównej uliczce widać kilka kafejek, restauracyjek, małe hoteliki, a na końcu port - a raczej porcik, i ścieżkę do następnej miejscowości. Doszedłem do zakrętu spotykając po drodze miłych norwegów, z którymi zamieniłem kilka zdań. Zrobili mi też fajne zdjęcia. Na parking wróciłem przez winnice, które widziałem z górnego tarasu.