Dworzec w Zurychu jest całkiem duży. Wyjście na powierzchnię zajęło nam trochę więcej niż 10min. Tłum ludzi. Przed wylotem sprawdziłem gdzie są niedrogie restauracyjki i bary, tak by zaspokoić głód przed wylotem. Idziemy do centrum handlowego Migros, gdzie są 2 restauracje self-service. Ta na parterze jest tańsza. Za obiad płacimy 11 CHF za 2os. Ja biorę coś ala spagetti Bolognese które jest z makaronem rurki, Ewa danie chińskie.
Najedzeni idziemy na miasto.
Po przejściu niecałych 300m byliśmy już nad kanałem. Po drodze minęliśmy targ bożonarodzeniowy i występy dzieci. Po ciemku wszystko wygląda inaczej, i to jeszcze pod koniec listopada. Spacerujemy tak 2h. Trochę zmarznięci wstąpiliśmy na kawę do McDonald's. Cappuccino kosztuje 5 CHF czyli jak w Warszawie :)
Przed 20-tą wracamy na dworzec i jedziemy na lotnisko. Pociągi kursują co 5-10min więc nie ma obaw że nie zdążymy.