Z Zurychu wylatujemy 20min opóźnieni w nasz pierwszy rejs dalekodystansowy. Podróż ma wynieść ok. 12h. Przelecimy ponad 9,8tyś km. Po godzinie od startu dostaliśmy pierwszy posiłek (steward wpierw rozniósł menu z propozycjami, można było wybrać danie mięsne lub wegetariańskie). Same pyszności. Kurczak w sosie kremowym z ziemniakami i warzywami. Do tego deser. Wszystko tak zbilansowane że człowiek czuł się syty przed spaniem.
Starałem się jeszcze coś obejrzeć (dosyć spory wybór rozrywek w pokładowym zestawie multimediów), ale po 2h padłem. Kimałem tak z 6h. Ewa zanim padła obejrzała 3 pełne filmy. Rankiem naszego czasu dostaliśmy śniadanie na ciepło. Czas jakoś minął, tylko plecy i nogi dawały znać o sobie. Przy moim wzroście jednak ciężko jest się ułożyć. Mała ma lepiej.