TEMPERATURA: 38°C
POGODA: świeci słońce
Zmęczenie po podróży było tak duże, że wstaliśmy dopiero o 15. Po wymianie korespondencji z Markiem odświeżamy się i idziemy w ich stronę, po drodze zahaczając o knajpkę Almaz (pyszne naleśniki z bananem za 2 MYR, naleśnik z sosem masala za 3 MYR).
We czworo idziemy na plażę, snując plany na kolejne dni pobytu na wyspie. Decydujemy się na wynajęcie skuterów, żeby łatwiej objechać wyspę. Koszt po targowaniu - 25 MYR za skuter za dzień. Dodam że na Langkawi obowiązuje ruch lewostronny (a ja nigdy nie jeździłem ani na skuterze, ani po lewej stronie!).
Z plaży idziemy na późny obiad/wczesną kolację. Marek znalazł wcześniej na Yutube fajną restaurację na polu ryżowym, tuż przy głównej ulicy Jalan Pantai Cenang. Zamawiamy tajską zupę TomYam (ostra, ja takie lubię, ale pozostali mieli problemy żeby zjeść). Koszt 15 MYR.
Po jedzeniu idziemy spacerem przez Pantai Cenang, kosztując po drodze sok z kokosa - 5 MYR. Dzień kończymy na plaży przy piwku, oglądając pokaz "tańca z ogniem" i słuchając muzyki z pobliskiego baru. Chłopak wywijał patykami z ogniem na końcu. Ale jak... Na morzu pełno zielonych jasnych światełek - to rybacy łowią ryby.