TEMPERATURA: 15°C
POGODA: świeci słońce
Na dziś zapowiadali w TV słońce... i jest. Akurat mam pokój od wschodu więc przez niezasłonięte zasłony promyki wprost wpadały na moją twarz. Tutaj słońce wstaje nieco później niż u nas bo przed 8.
Idę na zakupy do pobliskiego Lidla (stwierdziłem że lepiej wydać 8.00€ na to co chcę na śniadanie, niż płacić w hotelu za croissanta).
Na miasto wychodzę przed 10-tą. Mam ponad 3h. Potem trzeba się zbierać na lotnisko.
Najbliżej hotelu z zabytków jest Bazylika St. Sernin, więc tam się udaję na początku. O dziwo przed już sporo wycieczek szkolnych. Trzy ulice dalej jest konwent Jakobinów wraz z ogrodami. W środku widać jak przez wielkie okiennice wpada światło powodując fantastyczny światłocień na ścianach na których znajdują się obrazy. Przez plac Capitol idę w kierunku placu Wilsona (niestety przez to że przed budynkiem stała Policja - nie wiedziałem że można wejść na zabytkowy dziedziniec). Tuż za nim rozciąga się Bulwar Lazare Carnot, szeroka ulica z zabytkowymi kamienicami, targami owoców i warzyw. Na południowym jego końcu jest łuk - Monument aux Morts. A za nim aleja i planty. Zieleń ładnie komponuje się z elewacjami kamienic, na których mieszkańcy powoli wywieszają kwiaty w doniczkach.
Przez godzinę pobłądziłem jeszcze po krętych uliczkach, zachodząc na plac Carmes, plac Trinite, dochodząc do Pont Neuf. Stąd brzegiem rzeki Garonne wróciłem pod pałac sprawiedliwości, skąd jedzie tramwaj T2 na lotnisko.
Nie wiem czy to widać na zdjęciach ale Tuluza (na pewno zabytkowa) usłana jest cegłą. W różnych odcieniach czerwoności. Szczególnie widoczne jest to przy zachodzie słońca nad rzeką. Miasto warte odwiedzenia, choćby na jedno popołudnie!