TEMPERATURA: 10°C
POGODA: świeci słońce
Niby Turyn wcale dalej nie leży od Władka, ale jednak dzień wstaje później. Głód obudził mnie już o 7:30, jest jeszcze ciemno. Zanim zjem śniadanie lubię wypić kawę. Dziś wyjątkowo nie musiałem schodzić do restauracji, ponieważ przy upgrade do pokoju Executive (przywilej związany z kartą Platynową sieci Accor) ekspres do kawy miałem w pokoju. Na śniadaniu zjawiłem się o 8:15. Jak na 4* Novotel nie powala wyborem. Dużo rzeczy na słodko. Mało warzyw. Jajecznica taka sobie. Ale nie ma co wybrzydzać. Za taką kwotę którą dopłacam do punktów było ok.
Z hotelu wyszedłem zaraz po 9. Akurat dochodząc do przystanku widziałem jak nadjeżdża mój tramwaj (dziś sobota, więc komunikacja chodzi rzadziej). Musiałem trochę podbiec żeby zdążyć. Na początek jadę do zamku. To spory kawałem za centrum, stąd trzeba się przesiąść. Wysiadłem koło stacji kolejowej Porta Nuova, potem podjechałem metrem 2 stacje, a na koniec znowu tramwajem nr 16 pod sam zamek.
Zazwyczaj wszyscy kojarzą Turyn albo z klubem piłkarskim Juventus, albo z fabryką Fiata, albo z wieżą Mole Antonelliana. A przecież największym skarbem Turynu jest oryginalnie zachowany średniowieczny zamek Borgo e Rocca Medievale. Wstęp do dolnej części jest za darmo. Bardzo żałuję że nie dane mi było zwiedzić górną część, dotarłem na miejsce po 10min od chwili kiedy ruszyła wycieczka z przewodnikiem. Do następnego wejścia musiałbym czekać 45min. A tyle czasu nie miałem.
Zrobiłem zdjęcia i piechotą przez Park Valentino zacząłem wracać w kierunku centrum. Czytając inne blogi natrafiłem na informację, że za darmo można wejść na punkt widokowy usytuowany na wzgórzu Monte dei Cappuccini. Przeszedłem przez most Ponte Umberto I i po kolejnych 10min byłem na szczycie. Fantastyczna panorama miasta.
Do odjazdu na lotnisko zostało mi już tylko 3h, więc żwawo ruszyłem do następnego punktu który sobie na dziś zaplanowałem, a mianowicie wieża Mote Antonelliana. Wjazd na górę windą kosztuje 7.00€. Widać z góry zupełnie inną część miasta niż z Monte. Miejsca jest mało więc wizyta na szczycie zajmuje góra 15-20min. Po zjechaniu na dół pokręciłem się jeszcze przy Piazza Castello, zjadłem smaczną pizzę na obiad, i piechotą przez Via Cernaia doszedłem do placu XVIII Decembre. Skąd autobusem 46 dojechałem do stacji Dora.
Turyn mnie pozytywnie zaskoczył, okazało się że niecałe 24h na miejscu to za mało, więc na pewno jeszcze tutaj wrócę. Tym bardziej że pod Turynem są przepiękne renesansowe pałace - w tym Palazzina Stupinigi, porównywany z Wersalem.