TEMPERATURA: 15°C
POGODA: świeci słońce
Po przejściu mostu (i zrobieniu masy zdjęć) pierwsze swoje kroki kierujemy do katedry Se. Stąd też ładnie widać panoramę Vila Nova de Gaia. Następnie zeszliśmy w dół w kierunku głównego placu, wstępując po drodze na stację kolejową Sao Bento. Jednak nie po to by kupić bilety, a podziwiać "azulejos", kafelki którymi wyłożona jest poczekalnia. Przepiękne.
Tuż za rogiem jest Praca da Libertade - główny plac miasta w górnej jego części. To tu mieści się ratusz oraz Monumento a Garrett. Po drodze także wstąpiliśmy do Maka na kawę. Rano sprawdzałem restauracje na obiad, jednak najlepszy jest spontan. Koło kościoła Igreja dos Clérigos, do którego można wejść za darmo znaleźliśmy knajpkę, gdzie jedli sami lokalsi. Znaczy to że jest smacznie. Do tego nie drogo, bo za danie dnia zapłaciliśmy niecałe 6.50€.
Po obiedzie rodzice chcieli sobie trochę posiedzieć na słońcu, dlatego krętymi uliczkami zeszliśmy na główny deptak Casi de Ribeira, gdzie przez godzinkę "piliśmy" kawę. Słońce tak mocno przygrzewało że nie chciało nam się iść.
Ok. 16 robi się już dosyć chłodno. Wracamy przez most w miejsce gdzie zostawiliśmy auto, jedziemy się przebrać do hotelu, a następnie ruszamy nad Ocean. Rodzice pierwszy raz widzą Atlantyk.