TEMPERATURA: 25°C
POGODA: świeci słońce
Dziś kierowca dowiózł nas do Limassol w 50min, choć wcale nie pędził. Po prostu mało osób podróżowało i nie musiał się zatrzymywać na wszystkich przystankach.
Wysiadłem w centrum, przy promenadzie niedaleko Starego Portu. Słońce grzeje jeszcze mocniej niż wczoraj. Na ulicy słychać głównie język polski i rosyjski. Przysiadłem na ławce i zażywałem słońca z dobre pół godziny, zanim obok nie dosiedli się młodzi Cypryjczycy. Byli tak głośni że odechciało mi się siedzenia w tym miejscu.
Tuż obok promenady jest ładnie odnowiony "Stary Port" - zapleczem dla jachtów nie powstydziła by się Nicea czy Cannes. Bardzo dużo osób na spacerach... w sumie jest tutaj dzień wolny, więc nie ma co się dziwić. Ceny już nie miejscowe a dużo wyższe.
Po spacerze przez port chciałem się jeszcze przespacerować po starym mieście... jak się okazało którego nie ma :)
Pozostały dosłownie dwa kwartały zabytkowych kamienic ze starym meczetem i zamkiem, reszta poprzeplatana z nowymi budynkami zginęła w tłumie nijakości. Ja naliczyłem dosłownie cztery warte uwagi budynki.
Miasto oprócz portu i promenady nie ma nic więcej do zaoferowania. Dlatego przed 13 wstąpiłem na obiad do restauracji libańskiej (mega olbrzymi talerz gyrosu z różnymi dodatkami za 8.50€), żeby wrócić wcześniejszym autobusem do Larnaki.