TEMPERATURA: 17°C
POGODA: świeci słońce
Po paru minutach dojechaliśmy do Setti Fatma, małej osady w dolinie Ourika. Wysiadamy z buska i idziemy za przewodnikiem. Na początku przez mostek na rzece, a później coraz wyżej i wyżej, aż w końcu po ok. 40min doszliśmy do górskiego wodospadu. Tu zatrzymujemy się na marokańską herbatę - koszt 20 MAD / os. Ci co mają więcej sił idą kawałek dalej do drugiego wodospadu, my zostajemy na dole, ciesząc się pogodą.
Po powrocie do wioski nasz przewodnik prowadzi nas do zaprzyjaźnionej restauracji, gdzie ceny są "z kosmosu". To co w Marrakeszu kosztowało 40-50 MAD, tutaj kosztuje 120 MAD. Do tego nie wyglądało to apetycznie. Zdegustowani wychodzimy z restauracji szukając czegoś tańszego. Niestety poszliśmy w dół (później okazało się że w górę było taniej, bo mniej turystów), i po chwili wróciliśmy się by zjeść chociaż zupę - 20 MAD / os , czyli 5x drożej niż w mieście.
Czekając na pozostałych poszliśmy w górę od restauracji, i tam spotkaliśmy miłą Panią sprzedającą kosmetyki z Arganu. To ona nam uświadomiła jaka tu jest zmowa i naciąganie turystów. To co kosztowało w fabryce 100 MAD (np. olejek), u niej kosztowało 20 MAD.
Po drodze do buska zaczepił nas młody chłopak pokazując menu restauracji, dwa dania plus herbata za 50 MAD, a nie 120 jak tam gdzie nas zaprowadził przewodnik. To nauczka by się rozdzielać i sprawdzać dwa kierunki.
Ok. 15:30 wracamy do Marrakeszu.