TEMPERATURA: 15°C
POGODA: świeci słońce
Maroko żegna nas z niespodziankami. Na początek w hotelu. Wiedząc że rano po śniadaniu będziemy się śpieszyć na lotnisko, zapłaciłem wszystko dzień wcześniej (nie biorąc potwierdzenia zapłaty). Rano okazało się że mój rachunek nie został rozliczony. Zrobiła się afera. I pewnie gdyby nie mój status w sieci, musiałbym płacić jeszcze raz. Wyjaśnianie tej sytuacji zajęło nam tyle czasu że zwiał nam autobus na lotnisko.
Na szczęście stojąc przed dworcem kolejowym zaczepił nam taksiarz jadący starą Dacią. Po krótkiej rozmowie zawiózł nas za 60 MAD (ok. 24 PLN). Byliśmy na lotnisku o 8:30, czyli 10 min później niż autobusem.
Tradycyjnie po wejściu do terminalu udaliśmy się na odprawę security. Okazało się że musimy wypełnić druczki i udać się do stanowiska check-in. Staliśmy tak ok. 40min. I dobrze że mieliśmy zapas czasu, bo potem staliśmy jeszcze na security, odprawie paszportowej i odprawie policyjnej (Pan nawet pożegnał nas po polsku).
Potem kawa za ostatnie Dirhamy i lecimy do deszczowej Anglii.