TEMPERATURA: 11°C
POGODA: pada deszcz
Jazda z lotniska do centrum zajęła nam ok. 40min. Wysiedliśmy na pętli i pierwsze swoje kroki skierowaliśmy na Hanover Street, gdzie upatrzyłem niedrogą restaurację typu self service. Za obiad zapłaciliśmy £7.90 za osobę. W tym ciasta i lody. Najedzeni idziemy na spacer. Mamy dobre 3h na zwiedzanie. Jeszcze na lotnisku dowiedzieliśmy się że dziś przypada Dzień Św. Patryka. Wszędzie ludzie poprzebierani na zielono-pomarańczowo (barwy Irlandii). W pubach tłumy. I nikomu nie przeszkadza że co chwilę zaczyna kropić.
Mieliśmy trochę szczęścia bo jedna pijana para zgubiła czapkę (w zasadzie to wiatr im porwał). Nie chcieli jej gonić, a Ewa tak. Mamy więc pamiątkę z Liverpoolu za free.
Centrum jest małe, my je obeszliśmy w pół godziny. Będąc obok Liverpool One chcieliśmy usiąść na kawę, ale stwierdziliśmy że skoro przestało padać idziemy zobaczyć doki Alberta, i muzeum Beatlesów. Niestety jak doszliśmy na miejsce okazało się że muzeum właśnie zamknęli. Kilka fotek i idziemy dalej, przez doki do pomnika Beatlesów.
Po 18 zrobiło się szaro i rozpadało się na dobre. Nie było sensu chodzić w deszczu na siłę, więc wróciliśmy na dworzec i autobusem 81A na lotnisko. Miasto jest na pewno ciekawe i czuję niedosyt. Przy kolejnej okazji na pewno zostanę tu na cały dzień.