TEMPERATURA: 25°C
POGODA: świeci słońce
Z rana po śniadaniu wymeldowuję się z hotelu i idę przez całe stare miasto na dworzec autobusowy. Dziś jadę do zamku w Trokach. Wcześniej w Internecie sprawdziłem rozkład jazdy (*wtedy zastanawiało mnie dlaczego autobusy odjeżdżają co 10-15min do tej miejscowości?). Przyszedłem na dworzec na ok. 15min przed odjazdem autobusu na który chcę zdążyć, idę do kasy a tam tłumy ludzi. W kasie dowiedziałem się że bilety na kolejne 2 odjazdy są już sprzedane, więc kupuję na pierwszy wolny czyli 10:50, odjazd mam za 45min. Trudno trzeba poczekać.
Troki okazały się miejscem bardzo popularnych jednodniowych wypadów z Wilna. Masa turystów. I nie tylko Polaków i Białorusinów, pełno Azjatów, Skandynawów.
Za bilet zapłaciłem tylko 2.00€ (tanio). Podróż trwała ok. pół godziny. Dworzec autobusowy oddalony jest od zamku na wodzie (bo w tej miejscowości jest jeszcze jeden zamek) o ok. 2,5km. Trzeba kawałek przejść. Ale za to idzie się ulicą przy której stoją stare domy Karaimów, ludu tatarów, których sprowadził tutaj ojciec Witolda - Kiejstut.
Wejście na zamek kosztuje 8.00€. Przepięknie odnowiony. Mi się nie chciało czekać 45min na przewodnika, więc ruszyłem zwiedzać sam. Warto zaznaczyć że zamku jest replika obrazu Matejki - Bitwa pod Grunwaldem. Wg. podań miejscowych króla zmogła choroba przed bitwą i to Witold ją wygrał.
Obejście całego zamku zajęło mi blisko 2h. Przed wejściem na groblę widziałem kilka restauracji. Więc idę na obiad. Zamawiam coś miejscowego, placki ziemniaczane oraz Byliny. Do tego piwko, bo zrobił się straszny upał. Po obiedzie ciężko było wrócić na dworzec autobusowy. Miałem fart. Jak przyszedłem podjechał busek. Koszt biletu do Wilna 1.70€, taniej niż w odwrotnym kierunku.