To czego doświadczyłem przez ten krótki okres pobytu w Armenii nie sposób opisać w kilku słowach. Po pierwsze KRAJOBRAZY. Tuż za stolicą pustkowia. Tylko co jakiś czas małe osady. Pagórki, góry, no i jezioro Sewan. Po drugie ZABYTKI. Jest ich mało, ale za to ciekawe. Po trzecie EREWAŃ. Stolica która stara się dorównać zachodowi. Jednak tuż za centrum widać pozostałości po ZSRR. Po czwarte LUDZIE. Uśmiechnięci. Mili. Pomocni. Nie nastawieni na dojenie turysty. Po piąte JEDZENIE. Smaki nie spotykane u nas, mieszanka Kaukazu oraz wpływów kuchni rosyjskiej i tureckiej. A CENY... nawet my, Polacy, możemy poczuć się wyjątkowo z zasobnością naszych portfeli. Kraj jest tani, i warto się tutaj wybrać (tak samo jak na KUBĘ) przed falą masowej turystyki, która niewątpliwie nadejdzie tutaj dość szybko, tak samo jak ogarnęła sąsiednią GRUZJĘ, do której zwiedzenia już się przymierzam w 2019 roku!
Na pewno tu jeszcze wrócę!