Ale ten czas szybko zleciał... dopiero byłem na początku wycieczki. Chiny i Szanghaj. Tu obawiałem się najbardziej o komunikację (byłem już w Hong Kongu, więc jakieś pojęcie miałem czego się mogę spodziewać). Ale nie było tak źle. Choć pierwsze problemy zaczęły się już w hotelu. Tylko raz próbowano mnie oszukać... z kartą SIM. A tak to nawet ok. Drogo. Drożej niż się spodziewałem. To widać po jedzeniu. W miejscach komercyjnych za najpopularniejsze pierożki płaciłem 3x drożej niż w uliczkach gdzie jedzą miejscowi. Ato i tak najtańsze jedzenie. Duże rozwarstwienie społeczne. Jak się wyjdzie za róg głównej ulicy po której chodzą obcokrajowcy widać jak żyją tutejsi. Sporo osób starszych żebrze. Ale nie podchodzą do obcokrajowców!
A co do Tajlandii... Bangkok jakby niczym się nie różnił od Kuala Lumpur. Ceny podobne. Czystość na ulicach podobna. Może komunikacja w stolicy Tajlandii jest słabsza. Zastałem to co oglądałem wcześniej w TV i czytałem w relacjach innych osób. Na pewno szybko tutaj wrócę. Mam nadzieję już w przyszłym roku (tu zdradzę że faktycznie w 2018 znowu lecę do Bangkoku w większej grupie).