TEMPERATURA: 28°C
POGODA: pochmurno
Wszyscy odświeżeni po wyprawie na wyspę, idziemy jeść. Robi powoli się zmrok. Siadamy po przeciwnej stronie restauracji, w której jedliśmy wczoraj. Taki Chiński zakątek. Wybór duży, w gruncie rzeczy wszyscy oferują to samo. Po zmroku ruszamy spacer po mieście, przez uliczki rozpusty (bary z ladyboy'ami). Dla tych co nie wiedzą: Ladyboy to babka która kiedyś była facetem. Zrobiliśmy sobie konkurs, bo dziewczyny się śmiały że cały czas nas zaczepiały "Panie". Która to prawdziwa Pani a która to Ladyboy?
W barach pełno anglików i szwedów w podeszłym wieku. Im wszystko jedno :) Podobno sztuka liftingu jest tak duża że Panowie mają problem z odróżnieniem: On, Ona. Dla nas to taki tutejszy folklor.
Spacerem doszliśmy do promenady, Złapaliśmy otwartą taksówkę która zawiozła nas w miejsce przy którym jest napis podświetlony PATTAYA i nabrzeże z promami. Koszt przejazdu - 50 THB/os.
Tuż obok zaczyna się gwarna ulica Walking Street, przez którą wracamy w kierunku naszego hotelu. Odległość od Mercure - ok. 5km. Z przerwą na drinka przejście zajęło nam wolnym krokiem 2h.