TEMPERATURA: 28°C
POGODA: świeci słońce
DAVID GAREJI (ge. დავით გარეჯის)
Z samego rana ruszyłem z Tbilisi do zespołu monastrów David Gareja, który leży niedaleko stolicy, na granicy z Azerbejdżanem. Myślałem, że jak pojadę przed 9 uniknę korków, ale jak to stolica. Korki są zawsze. Wyjazd z miasta zajął mi dobre 30min. Potem pół godziny dobrej drogi do miejscowości Sagarejo... i dziury. Droga jak ser szwajcarski. Max 15-20km/h. Za ostatnią miejscowością przed klasztorem - Udabno, droga dziurawa zamieniła się w gruntową :) To już była wyższa technika jazdy, żeby nie uszkodzić auta. A nie miałem 4x4, tylko zwykłe miejskie auto. Ale Toyota dała radę!
Zespół klasztorny jest położony po stronie Gruzińskiej zbocza góry, a mimo to Azerowie roszczą sobie prawa do tego miejsca. Oficjalnie granica przebiega na płaskowyżu, ok. 100m za klasztorem do góry. Po drugiej stronie też znajdują się groty i kaplica.
Klasztor nie jest jakiś duży, spokojnie można wszystko obejść w 30min. Do tego obowiązkowe zdjęcia z góry. Jakież jednak było moje zdziwienie po wdrapaniu się ponad klasztor, jak spotkałem 2 żołnierzy Gruzińskich a 50m dalej 4 Azerskich. Gruzinom jakoś nie przeszkadzało że niedaleko jest "nieprzyjaciel" ? W większej sile! Chciałem dojść dalej do płaskowyżu, niestety Azerowie stanowczo acz grzecznie nie pozwolili przejść. Trudno. Może zobaczę co jest po drugiej stronie za rok, jak odwiedzę Azerbejdżan?