TEMPERATURA: 20°C
POGODA: pochmurno
W związku z wcześniejszą zmianą planów, zmuszony byłem do wstania o 6 rano (czyli 1:30 czasu polskiego). Wczoraj wstępnie już się spakowałem, więc tylko wszystko dopiąłem, zjadłem wczesne śniadanie (normalnie otwierają o 7:30, ale poprosiłem chociaż o naleśnika z bananami). Do stacji jest blisko ale jakoś nie chciało mi się iść z walizką - dojazd tuk-tukiem za 50.00₹.
Odjazd pociągu miałem o 7:50, na stacji byłem o 7:20, żeby ogarnąć co i jak. Na bilecie miałem numer wagonu, numer pociągu. Wszystko okazało się łatwiejsze niż myślałem. Na stacji są duże telebimy na których jest rozpis pociągów na cały dzień, z zaznaczonymi peronami. Na peronie jest dodatkowo wyświetlacz, pokazujący na zmianę nr pociągu, nr wagonu. Jak znamy numer wagonu, wystarczy stanąć przy odpowiednim wyświetlaczu. I tyle. Ot cała filozofia.
Co innego to podróż pociągiem - to już inna rzecz :) Na samą myśl się uśmiecham. Do Agry jadę wagonem 2S, czyli jak u nas 3 klasą. Nie ma okien, są tylko kraty w otworach okiennych. W wagonie są 2 rzędy siedzeń, po 3 miejsca na każdym. Wsiadam do wagonu, odszukuję miejsce a tam siedzi rodzina. Na 3 miejscach w 6os. Wiedziałem że coś jest nie tak... pokazałem im że to moje miejsce i ustąpili. Potem przyszła inna rodzina i pokazała że siedzą koło mnie. Gapowicze jak nic. Choć bilet - 120.00₹ to tani przejazd. Przynajmniej jak dla nas (ok. 6 PLN).
Pociąg 260km pokonuje w 4,5h. Jak za starych dobrych czasów w latach 90'tych u nas.
Lokomotywa spalinowa. Mój wagon był drugi. Jak pociąg się rozpędzał cały dym leciał na nas. Do tego smród z kibelków. Ale jazda! Po jakiejś chwili koło moich współtowarzyszy stanęła babeczka - i napiera na gościa, ociera się o niego. Chyba chce żeby ten jej ustąpił miejsca?! No ale przecież jak ma bilet no to ma miejsce :) W końcu ten nie wytrzymał i jej ustąpił. Pani się rozsiadła. Nogę położyła wyżej na walizce... i ten widok mnie zabił :) Kobiety w Indiach nie noszą bielizny. A ta babeczka pokazała wszystko bez krępacji... Widok ten będzie mnie męczył do końca moich dni, i na każde wspomnienie Indii.
A dlaczego nie noszą bielizny? Bo tak łatwiej i pewnie wygodniej. Już w Delhi widziałem że o ile Panowie nie krępowali się załatwiać gdzie popadło, to i panie obsikiwały krawężniki - natura. Chce mi się... więc muszę się wysikać. Toalety są na stacjach metra i kolejowych, ale w takim stanie że Europejczykom strach tam wejść! Więc po co babeczka ma tam lecieć skoro na ulicy jest tak samo. Zadzieram kiecę i ... po potrzebie.