TEMPERATURA: 27°C
POGODA: pochmurno
Punktualnie o 12:30 pociąg wjechał na stację w Agrze. Jeszcze dobrze nie wyszedłem na peron a już zaczepił mnie gość oferując podróż do hotelu zaprzyjaźnionym tuk-tukiem. Zaczynamy się targować. On 100... Ja 30. Wiem że do hotelu mam 1,2km. Normalna stawka to gdzieś około 25 Rupii. 80... 70... 60. Gość widzi że ja nie taki łatwy w negocjacji. Pyta ile dam. Mówię 50. Zgadza się. Specjalnie nie podaję nazwy hotelu, tylko ulicę. Jakby wiedział że jadę do 5* najlepszego hotelu w Agrze, to by z ceny nie chciał zejść. Jak wjechaliśmy na MG Road, gdzie mieści się Grand Imperial, chciałem wysiąść, ulica jest krótka, ale ten chciał koniecznie wiedzieć który hotel?! W celach statystycznych? Oczywiście że nie... chciał mnie namówić na wycieczkę... jak wie że stać mnie na 5*, to wie ile zawołać za objazdówkę :) Nic z tego... dziś się relaksuję. Płacę 50.00₹ i idę odpocząć.
Sam hotel ma średnie położenie... ok. 5km od Taj Mahal. Ale jest cicho. Ma basen. W hotelu witają mnie iście po królewsku. Kwiatami i sokiem. Po rozpakowaniu i odświeżeniu idę na basen, poleżeć i popływać.
Zgłodniałem dopiero o 15. Idę na miasto. Wybieram kasę z pobliskiego ATM (bez prowizji) i tuk-tukiem, znowu za 50.00₹, jadę pod Jama Masjid. Meczet mniejszy niż w Delhi. Niedaleko miałem upatrzoną obok restaurację, ale full ludzi. Sporo obcokrajowców. Magia Tripadvisor! Jem tylko przekąskę i idę kawałek dalej do Agra Fort, akurat zamykają.
Dobrą restaurację mam koło hotelu, więc znowu za 50.00₹ wracam na kwaterę. Pierwszy raz zamawiam Dosa Masala. Ciekawe, dobrze doprawione danie. Koszt 240.00₹. Najtańsze jedzenie w restauracji jak dotąd w Indiach. Po powrocie do hotelu rozpoczynają się animacje dla turystów. Pokazy tańca, śpiewy, a także teatr kukiełkowy... podobno Hindusi to lubią?! Padam o 22.