TEMPERATURA: 26°C
POGODA: świeci słońce
Po półgodzinie jazdy dotarliśmy do Teror - miasteczka położonego wysoko w górach. Droga jest kręta i wąska, ale właśnie prowadzą remonty i poszerzają drogę. Po wjechaniu do miasteczka nie pchamy się z autem do centrum, dzięki czemu znowu udało się zaparkować za free (ok. 400m przed centrum jest spory parking).
Mimo że jesteśmy w górach wcale się tego nie odczuwa. Teror słynie z przepięknie zachowanych zabudowań przy alei Alameda oraz Bazyliki Matki Boskiej Sosnowej (Virgen del Pino). Teror jest miejscem pielgrzymkowym. Po zwiedzeniu bazyliki oraz licznych kramików, spróbowaniu miejscowych ciastek zrobiliśmy przerwę na kawę.
Na placu na tyłach katedry jest duży plac z kafejkami, a mimo to było ciężko żeby znaleźć wolne miejsce. Zbliża się 13, więc każdy przyszedł coś zjeść lub się napić. Kelnerzy słabo zorganizowani. Musieliśmy sami wołać żeby sprzątnął ze stołu po poprzednikach. Bardzo się zdziwiliśmy cenami jedzenia, większość dań po 5-7 Euro. Zamawiamy pyszne Ravioli.