Wyjazd do Rumunii odkładałem co najmniej 2x, i warto było poczekać. Rumunia totalnie mnie zaskoczyła (pod wieloma względami, nie tylko kulturowo czy gastronomicznie), jak chyba mało który kraj który ostatnio odwiedziłem (no może poza Jordanią, której mieszkańcy są jeszcze bardziej mili niż tego oczekiwałem po relacjach innych). Nie zboczyłem za bardzo z utartych szlaków, a i tak to co zaplanowałem i zobaczyłem mnie zauroczyło, do tego stopnia że chcę tam wrócić jak tylko będzie okazja.
Rumunia nie jest biedna wbrew temu co się utarło. Może ludzie żyją skromnie, ale nie biednie. Ceny w marketach (Penny, LIDL) podobne do nas, jedzenie w restauracjach smaczne, ceny także podobne do polskich.
Liczyłem się z tym że w Rumunii będzie więcej Romów, żebrzących, ale nic z tych rzeczy. Raz tylko widziałem dzieci romskie proszące o kasę. Jest w miarę czysto, choć Rumunia zmaga się z różnego rodzaju graffiti, tak było i u nas z 15 lat temu.
Łatwo jest się porozumieć po angielsku. Łatwo uzyskać pomoc i informacje. In plus to także wejściówki do zabytków, są na pewno tańsze niż u nas, praktycznie wszędzie 10-15 Lei (czyli 10-15zł). Niestety warto mieć gotówkę bo nie wszędzie jeszcze zapłacimy kartą.
No zaskoczyła mnie ich waluta. W Rumunii nawet najmniejsze nominały są banknotami, i do tego plastikowymi. Interesuję się numizmatyką i mam całkiem sporą kolekcję, więc na pamiątkę zostawiłem sobie banknot 1 i 5 Lei. Jeszcze z lat 90-tych mam w swoich zbiorach kilka rumuńskich monet.