TEMPERATURA: 3°C
POGODA: pochmurno
W centrum wysiedliśmy koło dworca Porta Nuova, do którego autobusem 199 jechaliśmy 20min. Ponieważ w Weronie już byłem nie miałem problemu z orientacją w terenie. Ruszyliśmy więc Corso Porta Nuova w kierunku Piazza Bra, przy którym stoi okazały gmach
Arena di Verona - rzymskie koloseum wybudowane ok. 30 r.n.e. Plac po ciemku robi fajne wrażenie. Na mieście dużo spacerujących rodzin, ludzi robiących zakupy w butikach przy Via Giuseppe Mazzini. Na końcu tej ulicy jest duży plac Piazza delle Erbe, na którym zorganizowano zimowy kiermasz. Niedaleko placu zerknęliśmy na balkon Julii, dużo osób czekających żeby zrobić zdjęcie.
Ponieważ zgłodnieliśmy, wpadłem na pomysł żeby zawitać do takiej małej knajpki na końcu starówki, w której już byłem rok temu, duży wybór pizzy i innych specjałów na kawałki po 2-3 Euro każdy. Do tego pyszne Lungo za 2 Euro.
Najedzeni zrobiliśmy spacer nad kanałem przechodząc przez Ponte Pietra i dalej w kierunku Ponte Garibaldi. Werona po ciemku robi fajne wrażenie. Ładnie też był podświetlony
Castel San Pietro.
To co na pewno mnie zaskoczyło to temperatura. Mgła i wilgoć powodowały że odczuwalny był chłód. Choć sama Werona w górach nie leży, ale blisko stąd do górskich kurortów.
3h szybko zleciały, pokręciliśmy się jeszcze po centrum, i tą samą drogą wróciliśmy na dworzec. Ponieważ mamy jeszcze 2h czasu, na lotnisko wracamy pociągiem do stacji Dossabuono, i dalej 2km piechotą do terminala.
TRASA SPACERU