Nigdy bym się nie spodziewał, że Tunezja może mnie tak pozytywnie zaskoczyć. Przemili ludzie, nie nachalni w obyciu, czyściej niż w Maroku czy Egipcie i do tego smaczna lekko pikantna kuchnia. Do tego ładna słoneczna pogoda. Taka jak lubię! I jeszcze sporo niższe ceny niż w Polsce, oraz noclegi na porządnym poziomie w rozsądnej cenie.
Zastanawiając się mocno, znalazłem tylko jeden minus - styl jazdy. W porównaniu z kulturalnym jeżdżeniem w Maroku, tu to była masakra. Można to porównać do stylu jazdy w Gruzji, w której byłem 3x i sporo się na patrzyłem zwiedzając ten kraj zza kółka. Bez migacza, na wcisk. Trzeba być mocno czujnym.
Tunezja jak Maroko to kraj który lubi gotówkę. Mało gdzie można zapłacić kartą, a w hotelach doliczają 5% za płatność (można płacić gotówką w Euro za rezerwacje z Booking). Całe szczęście znalazłem w Gdyni jeden kantor, w którym można Dinary kupić z lekkim 5% spreadem. 200 TND wystarczyło na atrakcje i jedzenie oraz paliwo. I jeszcze mi zostały Dinary na następny wyjazd, bo mimo napiętego planu nie udało się wszystkiego zobaczyć - np. amfiteatr w El Jam, medynę w Tunisie czy Cartaginę.
Ale jest powrót by wrócić!!!