TEMPERATURA: 26°C
POGODA: świeci słońce
Niedziela. 7 rano czasu miejscowego, czyli 4 w Polsce. Wstałem bez problemów. Choć czułem trochę zmęczenie po podróży, ale ekscytacja i ciekawość wzięła górę. Z pokoju, który jest na 14 piętrze, mam fajny widok na plac przed dolną stacją kolejki na wzgórze Kok-Tobe, góry oraz wieżę telewizyjną.
Po śniadaniu, które było naprawdę na wypasie (polecam wszystkim
Hotel Kazachstan Express), poszedłem na spacer. Jakoś tak bez większego celu, miałem na mapie kilka punktów, szedłem po prostu przed siebie.
Tuż obok hotelu na dużym
placu Republiki był festyn i tam zaszedłem na początku. Z tego co zrozumiałem to imprezę zorganizowano z okazji jakiegoś wydarzenia związanego z UNESCO. Wszędzie kolorowo, dużo wydarzeń dla rodzin z dziećmi plus występy. Przed placem stoi okazały
pomnik Abay Kunanbaiuly, kazachskiego poety z końca XIXw. Od tego pomnika w kierunku stacji metra Abay (Ałmaty mają jedną linię M1) ciągnie się długi bulwar Abay Avenue. Ulica jest długa na kilka kilometrów i to przy niej jest zlokalizowana większość stacji metra.
Przecznicę wyżej jest okazały
Independence Monument, pomnik wzniesiono dla upamiętnienia ogłoszenia niepodległości Kazachstanu. Na wprost niego po drugiej stronie alei Satapaev'a jest budynek rady miasta, dawniej budynek prezydenta (Ałmaty były pierwszą stolicą Kazachstanu w latach 1991-1997). Wokół pałacu są dwa parki. Jest tu naprawdę zielono. Jak i w całym mieście. Pomiędzy socjalistyczną zabudową są naprawdę fajne tereny spacerowe.
Po powrocie na Abay Avenue przeszedłem koło budynku Teatru Dramatycznego, przed którym stoi kolejny pomnik Yuria Pomerantseva. Aktora filmowego i teatralnego, który spędził w tym budynku prawie 80 lat. Czytałem kiedyś o nim artykuł.
To co mi się rzuciło w oczy po godzinie spaceru, że plan centrum miasta zbudowany jest głównie na bazie kwadratu, gdzie są szerokie arterie 2-3 pasmowe, a przez środek przechodzą wąskie uliczki (najczęściej jednokierunkowe) i deptaki, osłonięte drzewami. Czasem przez środek płynie strumyk, są kafejki, stragany. Robi to niezły klimat.
Metrem zjechałem dwie stacje w dół miasta do Zhibek Zholy. Kolejny punkt spaceru to
Sobór Wniebowstąpienia Pańskiego, który stoi po środku
parku Panifilova. Akurat nie było mszy, więc w środku nie było dużo osób, dzięki czemu mogłem swobodnie zrobić zdjęcia. Piękny budynek w środku oraz na zewnątrz. Tuż za świątynią, na długim skwerze pośród zieleni stoi symbol socjalistycznych czasów, czyli
Даңқ мемориалы - pomnik chwały z 1975r - symbolizujący heroizm walki o wyzwolenie w czasie II w.ś.
Idąc dalej w górę miasta ulicą Panifilova kierowałem się na stację metra Abay, skąd przyjechałem. Minąłem po prawej park z pomnikami dwóch lokalnych bohaterek z czasów II w.ś. oraz Astana Square. Tu zrobiłem sobie przerwę na kawę, która w budkach jest naprawdę tania. Espresso za 180₸ (ok. 1,50 PLN), a latte za 350₸ (z jakimś likierem 500₸ ~ 4 PLN). W kawiarni kawa jest dla porównania za 1000₸ (ok. 8 PLN). Same Croissant bez niczego 200₸, z nadzieniami od 450₸ do 800₸. No i jak tu nie kochać takiego miejsca?! Na spacery wyszła już spora liczba mieszkańców. Jest ciepło i przyjemnie.
Przy ulicy Kabanay Batyr niedaleko stacji metra Almaly, znajduje się
budynek Opery. Chciałem wejść do środka, bo podobno sala robi niezłe wrażenie. Niestety. Przed operą rozstawiano scenę, bo wieczorem ma być jakiś koncert. Więc do budynku wejść nie mogłem. A stacja metra wzięła nazwę od starożytnej nazwy miasta i pobliskiego hotelu, którego socjalistyczna bryła wyróżniała się w tamtych czasach na tle otoczenia.
W Ałmacie jest już 14, a Polsce 11. Czas na drugie śniadanie które zjadłem w drodze do metra. Ze stacji Zhibek Zholy za 110₸ (można płacić Revolut i nie trzeba kupować biletu - po prostu lewa skrajna bramka ze znaczkiem VISA jest dla turystów) podjechałem do Abay, znajdującej się niedaleko mojego hotelu. Przyszedł czas na mały reset przed dalszym zwiedzaniem.
Po 15 byłem już w drodze kolejką linową na
wzgórze Kok-Tobe (wjazd i zjazd kosztują 6000₸ ~ 48 PLN). Z góry widoki na miasto fajne ale akurat całą panoramę miałem pod słońce :) Na wzgórzu oprócz punktu widokowego jest mini zoo, place zabaw, kolejka górska i inne karuzele oraz bardzo dobra, trochę droższa niż w mieście
restauracja Abay, z piękną stylową salą, w której zjadłem późny obiad. Kazachowie gustują w koninie, która jest tu tak powszechna jak kurczaki. Pierwszy raz w życiu zjadłem zupę z koniny, i mi smakowała. Spodziewałem się że może mnie odrzucić i jej nie dokończę, a jednak jak ktoś potrafi dobrze doprawić to człowieka to nie zrazi. Na drugie Samsy (pierożki z różnym nadzieniem, podobne do Samosy które jadłem w Indiach czy na Mauritiusie). Do tego piwko z super widokiem na miasto i zachodzącym słońcem.
Jak zjechałem na dół zachodziło słońce i w oddali niosła się już muzyka. Zanim się przebrałem w hotelu, już było ciemno. Wieczorem gdy ruszyłem na miasto, zobaczyć koncerty, muzyka była już wszędzie słyszalna, nawet na placu przed moim hotelem. Tym razem metrem pojechałem w odwrotnym kierunku, czyli z Abay do Zhibek Zholy. Przy Astana Square byłem na koncercie muzyki kazachskiej (nowoczesna, grano ichniejsze największe przeboje) a przy operze muzyka klasyczna.
➡️WIĘCEJ ZDJĘĆ ZNAJDZIECIE NA MOJEJ NOWEJ STRONIE
LECĘ ZWIEDZAĆ