TEMPERATURA: 13°C
POGODA: pochmurno
Z Gorey do stolicy wróciłem autobusem nr 1, bo już nie dałbym rady iść, coś mnie zaczęło obcierać. Na chwilę zmieniła się pogoda. Wyszło słońce. W autobusie dużo osób wracało z obiadu lub zwiedzania zamku. Trzeba przyznać że komunikacja publiczna jest tutaj popularna (jak na Malcie, czy Gibraltarze). Jadąc przez wschodnie i potem południowe wybrzeże za Le Rocque, mogłem pooglądać jak wygląda weekendowe życie mieszkańców. Dużo osób z psami na spacerach, na bieganiu. Ludzie tu inaczej spędzają czas niż u nas.
W Saint Helier nie jechałem do dworca, bo przystanek był przed moim hotelem. Nie byłem jeszcze głodny więc zrobiłem sobie godzinny reset i dopiero wtedy poszedłem zjeść na miasto, oraz na spacer. Fish & Chips za £14.95 to było najtańsze jedzenie. Oprócz fast fooda.
Na głównych ulicach jak już się zrobił zmrok nie było dużo spacerowiczów, raczej wszyscy uciekali do pubów. Typowe życie Anglików. Przez Route du Fort (tunelem) doszedłem do
Caledonian Place, ładny plac w centrum. Akurat rozkładano jakieś namioty, chyba na ślub. Szkoda, bo zasłoniły monument poświęcony I Wojnie Światowej. Tuż obok znajduje się
Liberty Square, plac z fontanną i pomnikiem to chyba takie najpopularniejsze miejsce w centrum. Jak kiedyś zamawiałem folder o Jersey, to to miejsce było na okładce.
Ogólnie fajny pomysł żeby zachęcić ludzi do przyjazdu na wyspę. Ja ten folder zamawiałem bodaj w 2014 jak pierwszy raz chciałem tu przyjechać i sprawdziłem że dalej można go zamówić, lub zabrać za free z lotniska. Tak samo jest z Wyspą Man.
Pokręciłem się jeszcze po
King Street, czyli głównej handlowej ulicy w stolicy, zaglądnąłem w okolice
Central Market, ale tu już było lekko pustawo. Tak samo kawałek dalej przy
Fish Market. Szkoda. Ale stolica po zmroku i tak robi fajne wrażenie. Tylko zrobiło się już chłodno.