TEMPERATURA: 25°C
POGODA: pochmurno
Wczorajszy wieczór spędziłem w apartamencie, bo jednak jeszcze dolegliwości żołądkowe dawały znać, tym bardziej po wysiłku. Wyspany z rana zjadłem lekkie śniadanie i już o 8 ruszyłem w drogę do pobliskiego Port Glaud, żeby przejść trudny szlak na
Morne Blanc. Wstęp bezpłatny!
Na miejscu, gdzie wchodzi się na szlak byłem po 20min od wyjazdu z mieszkania. Już było kilka aut zaparkowanych na poboczu, ogólnie jest tutaj spory problem żeby bezpiecznie zostawić auto przy szlaku.
Szlaki tutaj nie są długie, bo liczą zazwyczaj ok. 1,5-2km. Ale są duże przewyższenia i dochodzi jeszcze klimat. Dziś z rana są spore mgły, w nocy lekko padało, co spowodowało że ziemia była lepka i śliska. Ale moje sandały dały radę! Tak jak na Copolia Trial, tak i tutaj było masę wystających korzeni, które utrudniały wspinaczkę. Ale sam szlak ciekawy i fajnymi widokami.
Ostatni kawałek idzie się już po równi, przez gęsto porośnięty las, by na końcu dojść do dwóch kamieni, za którymi wybudowano punkt widokowy na północne wybrzeże. Na miejscu akurat była rodzinka z Niemiec z małymi dziećmi. Podziwiam gościa, że wnosił na górę swoje dziecko na plecach, ja dziś wyjątkowo nie brałem plecaka, tylko wodę do ręki.
Musiałem chwilkę poczekać żeby rozeszły się mgły i można było podziwiać okolicę. Fajne jest to, że z każdego punktu widokowego jest inna perspektywa wyspy, widzimy inną panoramę, i mimo że te punkty czasem od siebie są oddalone o ledwo 1-2km, dają inny ogląd wybrzeża.
Po 2h wróciłem do auta. W planie miałem odpocząć na plaży, ale skoro mi tak dobrze poszło, postanowiłem zaliczyć jeszcze jeden trekk przed obiadem...