Do Lizbony dojechaliśmy ok. 19, szybko zameldowaliśmy się w hotelu, który był oddalony od poprzedniego Miraparque o 100m. Specjalnie chciałem zarezerwować hotel który byłby w tej samej okolicy - która jest już nam znana. No i znowu blisko do metra.
Byliśmy głodni, ale najpierw trzeba było oddać auto na lotnisku. Trochę nam to zajęło. Później babka w informacji wprowadziła nas w błąd z autobusami. Musieliśmy stać blisko 20min czekają na ten jadący do Praca dos Restauradores. Tam zjedliśmy kolację w restauracji "U Valentino". Smacznie i tanio, bo na uboczu. A później to już metrem do hotelu i spać.