Wczoraj wyjechaliśmy z Władysławowa o 23.15. Nocna droga przez Polskę minęła dosyć szybko, z małym przystankiem na spanie koło Częstochowy. Na granicy polsko-czeskiej w Cieszynie byliśmy po 8.30 rano. W między czasie jeszcze zatankowaliśmy naszego vipera i zjedliśmy śniadanie na stacji benzynowej. Ewka spała z naszą małą "fasolką" całą noc, dosyć spokojnie. Czyli ciąża w podróży nie przeszkadza - a to dla nas najważniejsze!
Jadąc do Budapesztu chcieliśmy trochę urozmaicić sobie podróż zjeżdżając na chwilę do Bańskiej Szczawnicy, żeby zobaczyć starówkę, która jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO (czyli warto zobaczyć?).
Liczyliśmy że trasę 120km pokonamy dosyć szybko. Niestety podróż zajęła nam ponad 3h. Droga przez mękę, kręta, przez góry, miejscami wąska. Już sam dojazd do Żiliny (73km od granicy) trasą E75 zajął nam 1h30min. Droga ma po jednym pasie w każdą stronę, cały czas zakaz wyprzedzania i pełno ciężarówek (mimo iż to sobota). Dalej było już dużo lepiej, od Martin można było lecieć nawet 130km/h, do póki nie znalazł się jakiś "niedzielny Słowak" jadący 40km/h i niedający się wyprzedzić.
No ale w końcu dojechaliśmy. Na miejsce okazało się że dziś jest festyn Salamandry (sporo ludzi poprzebieranych). Dużo zwiedzających, a mimo to udało nam się zaparkować blisko starówki na darmowym parkingu. Sama starówka dosyć mała, z ciekawymi zabudowaniami z XVIII i XIX wieku. Sporo dopiero odnawianych. Miejsce na pewno warte zobaczenia.
Trochę historiiBańska Szczawnica należy do najstarszych i najbardziej znaczących miast górniczych w Europie. W średniowieczu było najważniejszym miastem górniczym Węgier. Wydobycie i przetwórstwo znacznych ilości złota, a następnie i srebra, stanowiło przez kilka wieków o jego znaczeniu i zamożności jego obywateli. Pierwsza osada górnicza – gród otoczony glinianym wałem – znajdowała się na wierzchołku wzgórza Glanzenberg, gdzie rudonośne żyły wychodziły na powierzchnię i mogły być eksploatowane metodami odkrywkowymi. Powstała ona zapewne już w XI w. Pierwsza pisemna wzmianka o wydobywaniu cennych metali w tej okolicy pochodzi z 1156 r., a nazwa miasta pojawiła się w źródłach pisanych po raz pierwszy w 1217 r. Dzisiejsze miasto zostało założone na przełomie XII i XIII stulecia u wylotu dwóch dolin, u stóp wzgórz Glanzenberg i Paradajs.
My pochodziliśmy trochę między straganami, wypiliśmy kawkę (1,40€/os) w kafejce na przeciw Kolumny Świętej Trójcy i podeszliśmy pod nowy zamek. Niestety krzaki tak zarosły że nic nie widać ze wzgórza zamkowego, a szkoda bo zamek jest dużo ponad miastem. Po godzince odpoczynku jedziemy dalej trasą E77 do granicy węgierskiej w Sahy, dalej przez Vac do Budapesztu.