Samolot rozpoczął zniżanie już w Szwecji, stąd można było podziwiać poszarpane skalne wybrzeże Norwegii. Do Torp dolecieliśmy 15min przed czasem z rozkładu (planowo 11:55). Lądowanie przyjemne, delikatne.
Po wejściu do terminala udałem się w poszukiwaniu darmowego Shuttle Bus do stacji kolejowej. Po drodze zostałem wylosowany do kontroli osobistej. Masa pytań, a po co, a na co, a dlaczego. Szukali narkotyków. Wzbudziłem zdziwienie celników celem swojej wizyty, więc szybko mnie puścili.
Autobus stał tuż przed stacją. Kierowca udał się na papieroska. Większość pasażerów samolotu jechała do Oslo (tam polecę w przyszłym roku), a 3 osoby wsiadły do autobusu udając się na pociąg. Autobus ruszył zgodnie z rozkładem o 12:15 i o 12:17 już byliśmy na przystanku kolejowym. Wszystko ładnie dopasowane. Pociąg przyjechał co do minuty o 12:21.
Wiele osób na blogach pisało jak uniknąć opłaty 39 NOK za przejazd do Sandefjord, bo to dosyć droga przyjemność za 5min jazdę norweską koleją. Wsiadłem do wagonu, stojąc plecami do drzwi, jak się odwróciłem konduktor już stał przy mnie. Także uniknąć płacenia się nie da!
Przy okazji dodam że są problemy z kartami plaskimi VISA oraz Mastercard, więc lepiej mieć wypukłą. Choć moją przyjął dopiero drugą.