TEMPERATURA: +21°C
POGODA: świeci słońce
Drugi dzień z rzędu zapowiadali słabą pogodę, a tu proszę... po przyjeździe do Marbelli jest +21°C. Słonko ładnie przygrzewa. W sam raz na spacer po promenadzie.
Ale zanim doszło do spacerowania, była męczarnia najpierw z ubieraniem małej, która dziś się nam zbuntowała i nie chciała jeść swoich rzeczy, tylko to co my, później z parkowaniem auta. Dzięki Google Maps upatrzyłem sobie fajne miejsce, trochę z dala od centrum, przy parku, gdzie powinno być sporo wolnych miejsc. Ale nie było. Dojechaliśmy do Marbelli przed 12:00, czyli czasem na: lekki obiad, ewentualnie kawę z ciastkiem, piwo z tapas.
Po 10min krążenia w te i nazad, w końcu się udało. Gdybyśmy mieli mniejszy samochód zmieścił bym się w niejedno miejsce, ale Renault jest dosyć spore, i już był dodatkowy problem. O dziwo parking dosyć tani. Za 4h parkowania zapłaciłem tylko 1.50€.
Jak już udało się zaparkować.. ruszyliśmy na promenadę. Ładna. Ale po tym co zobaczyłem wczoraj nie zrobiło to miasteczko na mnie wrażenia. W porównaniu z Benalmádena to bieda. Mówię o samej promenadzie i porcie, bo na więcej zabrakło czasu. Spacer z małą idzie nam dosyć wolno, bo ciekawska chce wszystko dotknąć, zaczepia wszystkie zwierzaki po drodze, jak i sama jest zaczepiana przez starszych Hiszpanów i Hiszpanki.
Dziś czas wyjątkowo szybko nam zleciał. Nastawiliśmy się że mała nam pójdzie spać o 14:00 i pójdziemy coś zjeść. Niestety kolejny bunt. Mała nie chciała spać. Więc na szybko głodni jedliśmy Kebab. Dosyć tani. Za 2 porcje w picie z frytkami i sokiem zapłaciłem tylko 9.50€. Po posileniu był czas na opalanie, później spacer w poszukiwaniu taniej kawiarni i WC. Jak na złość kawa z ciastkiem tutaj kosztuje nie mniej niż 4.50€. A wczoraj zapłaciliśmy tylko 2.00€. I tak doszliśmy do końca promenady. Zrobiła się 16:00, a parking mieliśmy wykupiony tylko do 17:00, więc powoli ruszyliśmy z powrotem do auta.
W drodze powrotnej wjechaliśmy jeszcze do Fuengiroli na zakupy, i po spóźniony prezent dla mnie pod choinkę :) Żona znalazła w księgarni angielską wersję książki "1000 miejsc które musisz zobaczyć przed śmiercią" za jedyne... uwaga! 5.00€. U nas taka książka jest trudno dostępna i do tego kosztuje kilka razy drożej. Ewa na jednym z portali widziała za 80 PLN.