TEMPERATURA: 30°C
POGODA: pochmurno
Na śniadaniu pojawiłem się o 8:30, całą noc się męczyłem i nie mogłem zasnąć. Padłem gdzieś koło 4. A mimo to ten krótki sen pozwolił mi się zregenerować. Na dziś w planie mam świątynię Wat Arun, położoną po drugiej stronie kanału.
Rano padało. Wychodząc z hotelu przed 10 widać było jeszcze kałuże. Najbliżej hotelu miałem przystań Phra Arthit. Spacerem około 10min. Po dojściu do parku Pom Phra Sumen okazało się że przejście jest zalane. Musiałem iść kawałek dalej i przejść między budynkami. Na prom czekałem niecałe 10min. Oczywiście Pan kasjer chciał mi wcisnąć droższy bilet za 50 THB, na ekspres (linia niebieska), a ja chciałem płynąć wolnym tramwajem (pomarańczowa) za 15 THB.
Wysiadam po przeciwnej stronie kanału na przystani Prannok Pier. Do świątyni mam ok. 1km piechotą. Okolica mało ciekawa.
Wstęp do Wat Arun tylko 50 THB. Dużo mniej turystów niż przy zabytkach po przeciwnej stronie kanału. A świątynia robi wrażenie. Około 12 powoli zbieram się do powrotu do hotelu. Najpierw przeprawa promem na drugą stronę rzeki - 4 THB. Potem obiad w tej samej knajpie co wczoraj. Za trochę inny Pattai płacę 79 THB razem z napojem. Potem spacer do hotelu.
Na lotnisko jadę tuż po 16. Przed hotelem łapię taxi za 100 THB do stacji kolejki Phaya Thai. Niestety korek jest taki że po 40min przejechaliśmy tylko 2 km. Wysiadam z taxi płacąc tylko 40 THB (czyli 4 PLN) i płynę promem rzecznym z pobliskiego przystanku Phanfa Bridge do Hua Chang. Koszt 8 THB. Potem tylko 1km piechotą i jestem na stacji kolejki napowietrznej jadącej na lotnisko. Koszt przejazdu 45 THB. Czas przejazdu 35min.
Tak oto żegnam Tajlandię. Jak na pierwszy raz zobaczyłem całkiem sporo. Na pewno niedługo tu wrócę!