TEMPERATURA: 26°C
POGODA: świeci słońce
Po niespełna 40min jestem w centrum. Wysiadam na ulicy Abovyan, tuż przed placem Republiki. Stąd do hotelu Ibis mam zaledwie kilka kroków. W recepcji wita mnie dyrektor hotelu, który jest polakiem. Sympatycznie sobie porozmawialiśmy i umówiliśmy się na jutrzejszy poranek, na kawę.
Odświeżam i idę na pierwszy rekonesans. Późny obiad jem w sieci restauracji Karas, przed którą wysiadałem z busa. Ceny przystępne. Za 2-daniowy obiad z piwkiem płacę 4080 AMD (czyli ok. 30 PLN). Potrawy typowo Ormiańskie. Kurczak z warzywami, ziemniaki, zupa Soljanka po miejscowemu, także miejscowe piwo Kilikia. Mimo iż wcześniej czytałem że tu jest problem i z językiem angielskim, i z płatnością kartą, okazało się że Erywań to typowa Europejska stolica. Karta menu po angielsku, rosyjsku i ormiańsku. Karty prawie wszędzie są akceptowane.
Najedzony idę pod kaskady, mijając po drodze operę. Niestety kaskady są w przebudowie. Górna część jest nieskończona. Ale widoki miasta cudne! Słońce powoli zachodzi. Idę do hotelu się przebrać i dalej pospacerować po zmroku. Wracam na ulicę Abovyan i plac Republiki, dalej ulicą Sayat-Nova do kościoła St. Gr. Lusavorich, zieloną aleją Manyukyan z powrotem na plac Republiki.
Centrum jest małe, i spokojnie można je obejść w 2h. Miasto na pewno robi lepsze wrażenie po zmroku. Dużo osób z rodzinami na spacerach, pełne kawiarnie i lodziarnie (w końcu tu jest niemiłosierny upał w ciągu dnia). Widać że miasto raczej żyje po 20, jak się ściemnia.
Spać idę ok. 24 czyli u nas 22, konsumując kolejną Kilikię na dobry sen.